Róża Maria Barbara Gräfin von Thun und Hohenstein (68 l.), działaczka organizacji pozarządowych, od 2009 r. posłanka do Parlamentu Europejskiego (PO, obecnie Polska 2050) nagle zniknęła z życia politycznego i z mediów. Na oficjalnej stronie Parlamentu Europejskiego w rankingu aktywności europosłów za okres od 1 lipca 2019 do 16 grudnia 2021 r. Róża Thun znalazła się w samym ogonie. Pod względem udziału w głosowaniach imiennych zajęła 701. miejsce na 751 europosłów, z wynikiem 69,17 proc.
Okazuje się, że to nie lenistwo, lecz poważne problemy zdrowotne były powodem zniknięcia polityczki z życia publicznego. Róża Thun opisuje „Super Expressowi” dramatyczne chwile. – Kiedy obudziłam się rano, jednym okiem praktycznie nic nie widziałam, jakby ktoś założył mi czarną zasłonę. Pojechałam na SOR. W szpitalu Czerniakowskim szybko skompletowano ekipę, która mogła mnie zoperować, bo – jak mi oznajmiono – mogłam stracić wzrok.
SPRAWDŹ: Henryka Krzywonos walczy o życie. "To nie moda, tylko rak"
Thun przeszła trwającą kilka godzin operację. – Oderwała mi się siatkówka. Chodziłam potem z nitkami w oku. Przeszłam jeszcze kilka operacji, bo siatkówka nie chciała się przykleić. Obecnie widzę na to oko w 25–35 proc. – mówi. I deklaruje, że nie zamierza rezygnować z kariery.