Często to posłowie wsiadając za kierownicę zapominają o przepisach i myślą, że są królami szos. Tym razem piratką drogową stała się posłanka PO Ewa Drozd. W terenie zabudowanym dodała gazu i mknęła z prędkością ponad 100 km/h, a powinna jechać o wiele wolniej! Według nowych przepisów za przekroczenie o 50 km/h dozwolonej prędkości kierowca traci prawo jazdy na trzy miesiące. Tak też się stało w przypadku posłanki. Drozd została zatrzymana przez drogówkę przy zjeździe z drogi nr 36. Na szczęście nie kłóciła się ze stróżami prawa, a pokornie poddała się do ich dyspozycji. Posłanka bez mrugnięcia okiem oddała prawo jazdy, które zostanie zatrzymane na trzy miesiące. I chociaż ma immunitet, który chroni ją przed mandatami, to powiedziała, że chce go zapłacić. Okazuje się jednak, że policjanci nie mogli ukarać posłanki mandatem, sprawa trafiła na biurko marszałek Sejmu.
Posłanka PO jechała 103 km/h i straciła prawko
Jak wyjaśniła w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" zamyśliła się i dlatego docisnęła pedał gazu: 50 metrów przed tablicą oznaczającą, że kończy się teren zabudowany, rozpędziłam się i przekroczyłam prędkość. Przyznała, że jechała na lotnisko: Spieszyłam się na lotnisko, jechałam do Warszawy. Układałam w głowie plan dnia i się zamyśliłam. Droga wylotowa z Lubina ma w tym miejscu dwa pasy. Nagle zobaczyłam policjanta i spokojnie zjechałam na pobocze. Nie sądziłam, że prędkość jest aż tak duża, to mnie jednak w ogóle nie tłumaczy. Co ciekawe, w czasie wprowadzania ostatnich zmian, posłanka Drozd głosowała za zaostrzeniem przepisów drogowych.
Zobacz: Kukiz POJECHAŁ po Justynie Dobrosz-Oracz i porównał ją do nazistów!