Kilka dni temu prezes Kaczyński na zwołanej przez Prawo i Sprawiedliwość konferencji prasowej zaapelował o wsparcie finansowe partii. Wszystko to w związku z tym, że decyzją PKW o odrzucenie sprawozdanie finansowe PiS z 2023 roku, a to znaczy, że partia może stracić trzyletnią subwencję na utrzymaniu klubu, co oznacza stratę aż 75 milionów zł. To byłoby bolesne, jeśli za pasem wybory prezydenckie i związana z tym kampania.
Będziemy walczyć, ale żeby ta walka mogła być skuteczna, to potrzebne nam są pieniądze, bo bez pieniędzy nie da się ani prowadzić kampanii, ani też innych działań związanych z tym, że partia jest fundamentem tej kampanii. (...) Przede wszystkim trzeba wygrać wybory prezydenckie, bo to powinien być początek zmiany sytuacji w Polsce, przywrócenia praworządności, demokracji, szans rozwojowych Polski, tego co imponowało naprawdę w świecie. Jeszcze raz dziękuję bardzo serdecznie tym, którzy już nas wsparli. (...) To jest jedyna szansa na to, by w Polsce można było zachować demokrację, i żeby otworzyć drogę do cofnięcia się z tego wszystkiego, co w tej chwili w Polsce się dzieje - tego wielkiego nieszczęścia, które dzisiaj Polskę spotyka. Prosimy o finansowe wsparcie - mówił Kaczyński.
Tymczasem posłanka Koalicji Obywatelskiej Henryka Krzywonos-Strycharska na Facebooku podzieliła się historią, która miała miejsce w jej biurze poselskim. Padły mocne słowa:
Do mojego gdyńskiego biura poselskiego przyszła w ostatnich dniach staruszka w zniszczonym płaszczu i wyciągnąwszy ze starej torebki kopertę powiedziała drżącym głosem: "Chciałabym złożyć darowiznę na Prawo i Sprawiedliwość"! - To nie to biuro - odpowiedział jej grzecznie dyrektor mojego biura i skierował do biura PIS. A ja tak tylko pomyślałam, czy to nie jest po prostu wstyd!