Poseł Zbigniew Bogucki specjalnie dla „SE”: Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby nie zawieść wyborców

i

Autor: Pawel Wodzynski/East News

Tylko u nas!

Poseł Zbigniew Bogucki o wyborach prezydenckich: Zrobię wszystko, żeby nie zawieść wyborców

2024-08-23 5:30

Poseł PiS Zbigniew Bogucki, który jest poważnie brany pod uwagę na kandydata PiS mówi w wywiadzie dla „Super Expressu" o przyszłorocznych wyborach prezydenckich. – Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby nie zawieść naszych wyborców, żeby wygrał kandydat Zjednoczonej Prawicy i wygrała wizja Polski ambitnej i Polski solidarnej – zaznacza Bogucki.

„Super Express”: – W przyszłym roku odbędą się wybory prezydenckie. Jest pan na ścisłej liście polityków, obok Tobiasza Bocheńskiego i Karola Nawrockiego, którzy mogą zostać wytypowani na kandydata na prezydenta z PiS. Chce pan podjąć się tego zadania i bić się o fotel głowy państwa?

Poseł PiS Zbigniew Bogucki: – Moje osobiste plany i ambicje nie mają tutaj większego znaczenia. Pracuje zespół, który jest powołany przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który zlecił odpowiednie badania w tej sprawie. Część z tych badań jest już zrealizowanych, o czym mówił sam prezes PiS. Dalsze badania są jeszcze prowadzone. Krótko mówiąc, musimy wyłonić takiego kandydata, który pokona czy to Donalda Tuska, czy Rafała Trzaskowskiego. Jeśli chodzi o pojawianie się mojego nazwiska, to cieszę się oczywiście, że moja aktywność i praca są dostrzegane. Jednocześnie podchodzę do tych informacji bardzo spokojnie i z pokorą, której nauczyli mnie rodzice i której nauczyło mnie też życie. Na pewno będę pracował, powiem więcej, harował w tej kampanii wyborczej, bez względu na to kimkolwiek będzie kandydat z obozu Zjednoczonej Prawicy.

– Chciałby pan zastąpić prezydenta Andrzeja Dudę?

– Dzisiaj tego tematu nie ma, ale oczywiście, jak już powiedziałem, zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby nie zawieść naszych wyborców, żeby wygrał kandydat Zjednoczonej Prawicy i wygrała wizja Polski ambitnej i Polski solidarnej. Teraz koncentruję się na mojej pracy parlamentarnej, na zespole „Stop Patowładzy”, który pochłania bardzo wiele czasu, ale przynosi także wymierne efekty i satysfakcję . Myślę, że trzeba patrzeć na to, co jest tu i teraz. Adam Małysz przekazywał nam taką bardzo mądrą zasadę, że najważniejszy jest ten najbliższy skok, tzn. żeby koncentrować się na tym, co robimy tu albo już za chwilę, a nie na gdybaniu.

– Wybory prezydenckie to nie taka odległa przyszłość. Nie wierzę, że nie rozmawiał pan z Jarosławem Kaczyńskim na ten temat…

– To już taka kuchnia polityczna pani redaktor. Także pozwoli pani, że nie będę zdradzał szczegółów. Takie sprawy lubią ciszę i myślę, że dopiero, kiedy będzie ostateczna decyzja ze strony tego zespołu, ze strony pana prezesa, to wtedy poznamy kandydata Zjednoczonej Prawicy, którego wszyscy będziemy wspierać.

– Przypuśćmy, że zostałby pan kandydatem PiS. Z kim pan wolałby stanąć w szranki? – z Tuskiem, Hołownią, czy Trzaskowskim?

– Wiele wskazuje, chociażby sondaże, ale także historia polityczna ostatnich lat, że będzie to starcie między obozem Zjednoczonej Prawicy – Prawa i Sprawiedliwości, czyli tej Polski solidarnej i ambitnej z obozem Platformy Obywatelskiej, czyli tej opcji lewicowo-liberalnej, pozbawionej ambicji i bez pomysłu na Polskę. Więc jaki będzie kandydat po drugiej stornie, czy to będzie Donald Tusk – bo ja tego absolutnie nie wykluczam – czy Rafał Trzaskowski, to trzeba będzie zrobić wszystko, żeby tego kandydata pokonać. My nie mamy żadnego wpływu, jaki będzie ten kandydat po drugiej stronie. Musimy spojrzeć na swojego kandydata, na swój sztab, żeby do tego czasu mieć bardzo silną grupę ludzi, którzy tę kampanię poprowadzą i bardzo silnego kandydata po to, żeby wygrać.

– PiS powinien wystawić zatem młodszego kandydata, jak pana czy Tobiasza Bocheńskiego? Czy może kogoś bardziej doświadczonego politycznie, ale uwikłanego już w rządzenie, co może być przeszkodą w wygranej. Mam tu na myśli byłego premiera Mateusza Morawieckiego czy byłego szefa MON Mariusza Błaszczaka.

– Myślę, że oba warianty wciąż są brane pod uwagę. Z jednej strony mamy wybór polityka bardzo doświadczonego, jak minister Mariusz Błaszczak czy premier Mateusz Morawiecki. Z drugiej strony mamy nazwiska polityków z mniejszym doświadczeniem, ale takich, którzy nie mają swego rodzaju obciążeń, których trudno atakować. Jeżeli spojrzymy na pana premiera czy pana ministra, oni podejmowali niezwykle trudne, choć trafne decyzje – zarówno w bezprecedensowym czasie Covidu, jak i wojny na Ukrainie – a dziś są niesłusznie, kłamliwie atakowani. W kampanii na pewno bardzo trudno będzie odkopać prawdę z tej kopca kłamstw. To, co byłoby przewagą takich kandydatów, to niewątpliwie ich mądrość płynąca z doświadczenia. Myślę, że te dwa warianty są cały czas rozpatrywane, a który zostanie wybrany, zobaczymy pewnie w najbliższych miesiącach, ponieważ decyzja zapadnie prawdopodobnie na jesieni.

– Przemysław Czarnek przyznał nam ostatnio w wywiadzie, że czas na zmiany w przyszłym kierownictwie PiS. Że należy postawić na młodych – również w kontekście wyborów prezydenckich, czy budowania zdolności koalicyjnych z PSL i Konfederacją. Widzi pan dla siebie taką rolę w PiS? Żeby znaleźć się w ścisłym kierownictwie partii?

– Widzę swoją rolę w polityce, tak, jak ją wykonuję na co dzień, czyli aktywnie działając, zajmując się ważnymi sprawami, prowadząc zespół „Stop Patowładzy”, występując na mównicy sejmowej, spotykając się z mieszkańcami i wyborcami. Czy ta praca jest efektywna, to pozostawiam ocenie wyborców i oczywiście kierownictwa partii. Jestem zdania, że w Prawie i Sprawiedliwości musimy pogodzić ze sobą dwa żywioły. Z jednej strony tę mądrość płynącą z doświadczenia polityków, którzy już bardzo długo są w parlamencie i pełnili bardzo ważne urzędy w państwie. Z drugiej strony warto połączyć to z pewnym nowym spojrzeniem, nową dynamiką, która jest po stronie tego młodszego pokolenia. Myślę, że taka refleksja jest dzisiaj w Prawie i Sprawiedliwości, a źródłem tej refleksji niewątpliwie jest pan prezes Jarosław Kaczyński. Moim zdaniem powinniśmy iść w tej kwestii drogą środka.

– Nieoficjalnie mówi się, że Pałac Prezydencki chciałby, aby kandydata PiS w wyborach prezydenckich uzgodnić z nimi. Mają tego oczekiwać od prezesa. Będą takie uzgodnienia na linii Pałac – władze PiS?

– Nie znam takiego stanowiska Pałacu. Wiodącą rolę ma tutaj kierownictwo partii. Mogę powiedzieć jedno – potrzebujemy kandydata, który zjednoczy wszystkie siły konserwatywne. Zmobilizuje z jednej strony w stu procentach wyborów PiS, ponieważ ci wyborcy są absolutną podstawą – to ponad 7 mln Polaków, którzy na nas zagłosowali. To jest fundament do tego, żeby wygrać, ale ten fundament musi mieć pewną nadbudowę, dlatego potrzebujemy też chociażby wyborców Konfederacji, czy mniejszych środowisk prawicowych, jak i ludzi „środka”, którzy na przykład głosowali na Polskę 2050 Szymona Hołowni i PSL. Ci wyborcy mogą być zawiedzeni tym, że głosowali na Hołownię albo Kosiniaka-Kamysza, a wyszedł im Tusk. Jest to grupa ludzi, których musimy przekonać do siebie, działając w myśl zasady: kot nie jest przeciwko nam, ten jest z nami. Zatem nasz kandydat musi mieć zdolność poszerzania elektoratu.

– To więc musi być ktoś nowy.

– Tu są zdania podzielone, natomiast to, że może być tutaj wariant polityka z młodszego pokolenia, jest realnie brany pod uwagę. Jakie będzie ostateczne rozstrzygnięcie, trudno powiedzieć, ale przykład prezydenta Dudy, któremu nikt nie dawał szans w wyborach prezydenckich, jest znaczący.

– W PiS mają pojawiać się głosy, że pańska broda ma nie pasować do prezydenckiego formatu i lepiej byłoby, gdyby pan ją wcześniej zgolił. Posłucha pan kolegów?

– (Śmiech) Zapuściłem tę brodę w 2012 roku, wtedy, podczas mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie, wzorując się na wielkim autorytecie piłkarskim panu Kazimierzu Górskim, który także w 1974 przesądnie się nie golił, co miało zapobiec porażce i przyczynić się do zwycięstwa Polaków. Wtedy się udało, no ale mój zarost nie pomógł polskiej reprezentacji, bo te mistrzostwa nie poszły po naszej myśli. Sam się zastanawiam, jakbym wyglądał bez brody, bo nie widziałem siebie bez zarostu przez 12 lat, więc może z ciekawości zgolę tę brodę, a ona później zawsze może odrosnąć (śmiech).

– Załóżmy, że zostałby pan kandydatem PiS, będzie pan wtedy liczył na wsparcie Andrzeja Dudy?

– Liczyłbym na to, bez względu kto będzie naszym kandydatem. To wsparcie na pewno byłoby naprawdę istotne. Bardzo szanuję prezydenta Dudę za to, co zrobił przez te dziewięć lat prezydentury. Bez niego wiele zmian nie mogłoby się odbyć, a wiele szkodliwych projektów zostałoby wprowadzonych. Prezydent Duda jest strażnikiem Konstytucji i tych wartości, które są bliskie większości Polaków. Polacy są mądrze konserwatywni. To wsparcie ze strony pana prezydenta oczywiście będzie bardzo istotne i głęboko wierzę w to, że tak się stanie.

BOGUCKI FAWORYTEM KACZYŃSKIEGO? Długosz: To nowa twarz PiSu!

– PKW sprawdza teraz wasze sprawozdanie finansowe za kampanię wyborczą w 2023 roku. Podejrzewa, że wydawaliście wówczas publiczne środki niezgodnie z ich przeznaczeniem. Pan z kolei informował niedawno, że niezależny biegły rewident ocenił wasze działania, jako prawidłowe. Kto więc tutaj ma rację, a kto nie?

– Racja jest po stronie prawa, zapisanego w Kodeksie wyborczym. Państwowa Komisja Wyborcza bada sprawozdanie naszego komitetu wyborczego, a ono zostało ocenione przez niezależnego biegłego rewidenta, powołanego nie przez Komitet Wyborczy PiS, tylko przez PKW. Biegły stwierdził jednoznacznie, że nie naruszyliśmy przepisów Kodeksu wyborczego. To powinno być przedmiotem oceny PKW i tak było przez 20 lat. Urzędnicy, którzy pracują tam przez 20 lat, mówią wprost, że decyzja, która odmawiałaby przyjęcia sprawozdania finansowego, złożonego przez PiS, byłaby złamaniem dwudziestoletniej praktyki interpretacji przepisów przez Państwową Komisję Wyborczą i co ważne – Sąd Najwyższy. W tym zakresie jest jasna pisemna analiza, sporządzona przez niezależnych ekspertów z Krajowego Biura Wyborczego.

– To skąd więc wzięły się te zarzuty?

– Zarzuty te mają charakter polityczny. Złożyliśmy czterdzieści różnych zawiadomień do prokuratury i PKW, pokazując przykłady, gdzie działania nam zarzucane, były uskuteczniane także np. przez Platformę Obywatelską. Ich sprawozdanie finansowe zostało zatwierdzone, sprawozdanie Prawa i Sprawiedliwości nie. Mamy zatem do czynienia z brudną, brutalną grą polityczną Tuska i spółki, którzy chcą pozbawić możliwości finansowych PiS, czyli największą partię polityczną w Polsce. To jest droga do eliminacji demokracji. Jeśli bowiem opozycja będzie pozbawiona możliwości finansowych, to będzie miała ograniczone możliwości działania politycznego zgodnego z polskim interesem.

– A zatem weryfikacja tego sprawozdania zależy od interpretacji poszczególnych prawników?

- Weryfikacja wątpliwości, co do naszej kampanii wyborczej to jest święte prawo rządzących, ale organem śledczym nie jest Państwowa Komisja Wyborcza, tylko prokuratura. Wyroki w Polsce wydaje nie PKW, tylko niezawisły, niezależny sąd. Więc jeżeli chcą sprawdzić rzetelność tych doniesień, czy one są prawdziwe, czy nie, to powinno być przeprowadzone postępowanie przez prokuraturę. Dopiero prawomocny wyrok niezależnego i niezawisłego sądu mógłby być powodem do powrotu do tej sprawy i ewentualnego regresu PKW w imieniu skarbu państwa. Dzisiaj PKW nie ma podstawy prawnej do tego, żeby badać te zarzuty, które są przedstawiane przez Tuska i spółkę, o tym przesądza dokument ekspercki Krajowego Biura Wyborczego .

– Krążą również takie opinie, że PiS może zbankrutować, bo zaciągnął 15 mln zł kredytu na kampanię. Jak zamierzacie się z tym uporać?

– Czekamy cierpliwie na decyzję PKW, ale właściwie powinniśmy te środki otrzymać już dwa miesiące temu. Jeśli jednak ta decyzja będzie inna, my na pewno nie zarzucimy swojej działalności politycznej. Ponad 7 mln Polaków opowiedziało się za tym, żebyśmy dalej prowadzili polskie sprawy, więc jeśli te środki zostałyby nam bezprawnie odebrane, nie możemy pod naciskiem dzisiejszej „patowładzy” powiedzieć, że rezygnujemy.

– Będziecie płacić większe kwoty na PiS z własnej kieszeni w postaci składek?

– Dzisiaj jest zbyt wcześnie, żeby o tym mówić, ale zapewniam, że jest to przedmiotem rzeczowej refleksji . Oczywiście musimy się też do takiego wariantu przygotowywać. Na pewno nie odpuścimy. Będziemy dalej prowadzić naszą działalność polityczną. Zewrzemy jeszcze bardziej szeregi i nie spełnimy tego wielkiego, chorego marzenia Tuska, o tym, żeby zagłodzić Prawo i Sprawiedliwość finansowo i zniszczyć ustrój demokratyczny w Polsce.

– To skoro już jesteśmy przy Donaldzie Tusku, jak pan ocenia rządy koalicji?

– Wystarczy powiedzieć o stu konkretach. Miało być spełnionych sto konkretów w sto dni, a dziś wiemy, że to jest kłamstwo – nie pierwsze i nie ostatnie z ust Donalda Tuska. Przypomina mi się film, zresztą klasyk polskiego kina – „Rejs”, kiedy jeden z bohaterów – poeta mówi, że nie można być jednocześnie twórcą i tworzywem. Donald Tusk jako wielki mistrz kłamstwa osiągnął wydawałoby się niemożliwe. On potrafi być twórcą i tworzywem, bo z jednej strony jest twórcą niesłychanej ilości wielkich kłamstw, a z drugiej strony jest personifikacją kłamstwa, czyli chodzącym kłamstwem. Tusk uczynił z kłamstwa główne narzędzie swojej polityki, z wielką szkodą dla naszych polskich interesów.

Rozmawiała PATRYCJA FLORCZAK

Sonda
Kto z PiS powinien startować w wyborach na prezydenta?
Listen on Spreaker.