Polacy oprócz jesiennych wyborów będą też brali udział w referendum. Wiadomo, że na karcie do głosowania pojawią się cztery pytania. Ich ostateczna wersja brzmi tak: "Czy popierasz wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym, prowadzącą do utraty kontroli Polek i Polaków nad strategicznymi sektorami gospodarki?" "Czy popierasz podniesienie wieku emerytalnego, w tym przywrócenie podwyższonego do 67 lat wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn?" "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?" "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?"
O to, czy ma zamiar wziąć udział w referendum w "Wieczorny Expressie" zapytany został poseł Koalicji Obywatelskiej Robert Kropiwnicki. Wprost odparł, że nie zamierza pobrać karty do głosowania w referendum, bo jego zdaniem jest ono "Referendum ściemy, to oszukiwanie Polaków", a ogłoszone po to, by: - Straszyć Tuskiem. Całe to referendum jest wymyślone dla elektoratu PiS, a nie dla Polaków - ocenił. Jednak, gdyby miał odpowiedzieć na referendalne pytania, to na każde z nich odpowiedziałby NIE. Jego słowa rozweseliły obecnego w studiu ministra PiS Łukasza Schreibera. Jednak polityk KO dopytany o to, skąd takie stanowisko ws. referendum odparł: - Na tym rzecz polega, że te pytania są skonstruowane tak, by otworzyć kampanie referendalną mieć limity i móc wydawać kasę ze spółek skarbu na referendum, a po drugie, by straszyć opozycją i mobilizować wasz elektorat.
ZOBACZ: Sejm podjął decyzję w sprawie daty referendum. Wiadomo, kiedy się odbędzie