- W nocy z Lombardii, z czerwonej strefy zagrożenia, do jednej z miejscowości województwa lubuskiego wróciło kilkanaście osób – ujawnił w swoim emocjonalnym wpisie poseł Wadim Tyszkiewicz. - Ja jestem w Warszawie, ale mam z nimi kontakt. Zostali pozostawieni całkowicie sami sobie - dodał polityk. W dalszej części wpisu poseł poinformował jak wyglądała opieka nad osobami, które wróciły z regionu, w którym panuje zagrożenie groźnym wirusem. Informacje te mogą niepokoić. - Te osoby chciały się gdzieś przebadać. Ale nie ma takiej możliwości. Nawet nie zmierzono im temperatury. Nikt się nimi nie zajął, nie objął monitoringiem, nikt nie przeprowadził wywiadu, nikt nie zapytał jak się czują, nikt nie pouczył jak mają się zachowywać, ile dni muszą zostać w domu, czy mogą iść do pracy, do sklepu, między ludzi? Ani sanepid, ani szpitale, w tym zakaźne, nie mają żadnych narzędzi. Nikt nic nie wie – czytamy. - W telewizji widziałem program, w którym żartowano sobie z zagrożenia (żart: jak uniknąć zakażenia, wystarczy przestać grać w Chińczyka). Może rzeczywiście ta panika jest niepotrzebna i nie ma żadnego zagrożenia? - pyta rozgoryczony. Polityk Koalicji Obywatelskiej nie zostawił na politykach partii rządzącej suchej nitki.
- Obroną przed koronawirusem są konferencje prasowe Pana Premiera i ... Kamińskiego. Błazenada. Same kłamstwa. Słowami nie da się zabezpieczyć przed chorobą. Nie chodzi o to, żeby siać panikę, ale lepiej zapobiegać, niż leczyć – stwierdził poseł KO. - Rząd radzi czekać na objawy. Tylko kiedy objawy by się już pojawiły, to padnie kluczowe pytanie, ile osób do czasu wykrycia koronawirusa u danej osoby zostało nim zakażonych? I się zacznie – dodaje Wadim Tyszkiewicz. W swoim wpisie zadaje też ważne pytania, na które oczekuje odpowiedzi ze strony rządzących. -Dlaczego Polska popełnia ten sam błąd, jaki popełnili Włosi? Co ci ludzie mają robić? Mają siedzieć w domu i się modlić i liczyć, że tym razem się uda? A co z sąsiadami? Co z dziećmi w przedszkolu, do których wrócą dzieci, które przyjechały z czerwonej strefy zagrożenia? Włosi zamykają szkoły, a my, co robimy, żeby zabezpieczyć nasze dzieci w przedszkolach przed kontaktem z osobami, które dzisiaj wróciły z europejskiego epicentrum tej zarazy? - wylicza kolejne pytania. - Fajnie, jeśli za jakiś czas będziemy się mogli śmiać z nadmiernej zapobiegliwości. Lepiej jest się śmiać, niż płakać. Oby. A jeśli nie? - czytamy. Na koniec wpisu poinformował o sytuacji jaką zastał na warszawskim lotnisku. - P.S. Właśnie wylądowałem na lotnisku Chopina, nie zauważyłem żadnych zmian, żadnych punktów informacyjnych. Żadnych - stwierdził.