Parlament europejski Europarlament

i

Autor: DOMINIQUE FAGET

Polscy europarlamentarzyści dawali LEWE etaty? UE żąda wyjaśnień od 7 z nich

2017-03-19 18:42

"Newsweek" przypomina  poruszony dwa lata temu temat zatrudniania przez europosłów ludzi na tzw. lewych etatach. Dziennikarze dotarli do audytu, który wszczęto w tej sprawie. Pod lupą służb znalazło się 7 osób, m.in. tak znane nazwiska jak członek rządu Beaty Szydło, była minister nauki w rządzie PO i polityk PSL.  

Gazeta informuje, że audyt zakończył się postępowaniem wobec siedmiu obecnych i byłych deputowanych. Jest wśród nich pięciu polityków PiS: Ryszard Legutko, Beata Gosiewska (etat miał u niej Bartłomiej Misiewicz), Zbigniew Kuźmiuk (miał dać posadę pracownicy PiS z innego miasta) Tomasz Poręba (miał zatrudniać makijażystkę prezesa PiS i pielęgniarkę jego nieżyjącej mamy), Marek Gróbarczyk (obecnie to minister gospodarki morskiej, miał zatrudnić na etacie drugą z makijażystek, pracownicę partyjnej centrali). Pozostali wytypowani do wytłumaczeni sie to Barbara Kudrycka z PO (dyrektorem jej biura jest członek partyjnego sądu koleżeńskiego) i Jarosław Kalinowski z PSL, który zatrudniał pracownika partii.

Marjory van den Broeke z biura prasowego parlamentu wytłumaczył gazecie, jakie konsekwencje grożą europosłom. Jak powiedział: - Pierwszym krokiem jest wstrzymanie kontraktu współpracownika. Europoseł (były lub obecny) musi złożyć w ciągu miesiąca wyczerpujące wyjaśnienia. Jeśli Brukseli nie wydadzą się one wystarczające, wystąpi o zwrot pieniędzy. Jeśli deputowany nie chce oddać pieniędzy, europarlament zaczyna mu wypłacać wynagrodzenie pomniejszone o tę kwotę. To ostatni, trzeci etap.

Zobacz także: Błaszczak chce zmienić komendanta głównego policji za "brak entuzjazmu i inicjatywy"?