"Polityka" zrobiła to dla zysku?

2010-01-07 2:00

Lubię czytać "Politykę". Pracuje w niej wielu utalentowanych ludzi, którzy analitycznie, subtelnie, świetną polszczyzną, z absolutną powagą potrafią zaserwować androny. Mariusz Janicki i Wiesław Władyka, pisząc w najnowszym wydaniu "Polityki" tekst o tabloidach, o ich specyfice i społecznej roli, nie zawiedli.

Na rozgrzewkę mały przykład - w dwóch sąsiadujących ze sobą akapitach potrafili genialnie sobie zaprzeczyć: "Najbardziej przygnębiające jest to, że redaktorzy publikując te bzdety (artykuły o życiu gwiazd), są przekonani, że kogoś to obchodzi". I w następnym akapicie o świetnej sprzedaży polskich tabloidów: "A siła ich rażenia jest duża: łączna sprzedaż ťFaktuŤ i ťSuper ExpressuŤ to ponad 600 tys. dzień w dzień" (ťPolitykaŤ sprzedaje ok. 140 tys. raz w tygodniu). To przełomowe odkrycie redaktora Janickiego i Władyki - ludzie kupują gazety, chociaż nic ich nie obchodzi, co w nich jest!!! Jak potężną trzeba mieć awarię maszynek do myślenia, żeby coś takiego skierować do druku?

Ale to tylko zabawny przykładzik. Ja naprawdę szykowałem się na przeczytanie w "Polityce" czegoś specjalnego, mądrego, rzetelnego, wreszcie przemyślanego. Temat, moim zdaniem, jest niezwykle ciekawy. Próba dookreślenia polskich tabloidów w wielu różnych kontekstach, wpływu na społeczną świadomość, a wreszcie na inne media to są wątki poważnej rozprawy naukowej. Może kiedyś powstanie. W "Polityce" powstało za to dziełko sklejone ze stereotypów okraszonych kalkami intelektualnymi i nieprawdami. Dziełko z tezą bazarowej przekupy: U nich, u nich nie kupujcie, to ja mam najlepsze jajka! Niby komu "Polityka" chce w ten sposób obrzydzić tabloidy? Niby kogo do siebie takim nachalnym chrypieniem przekonać?

Trochę rozumiem dziennikarzy tego tygodnika. Chcieliby mieć monopol na objaśnianie rzeczywistości i informowanie o niej. A tu jakiś za przeproszeniem "Super Express", nie pytając "Polityki" o zdanie, informuje i objaśnia samodzielnie. No skandal!

Gorzej, że dla zdeprecjonowania gazety, którą kieruję, Panowie Redaktorzy posuwają się do pisania kłamstw. Nieprawdziwe jest zdanie "Polityki": "Tabloidy czują się zwolnione z poważnej analizy, na przykład ekonomicznej". W ostatnim okresie na łamach "Super Expressu" ze swoimi poważnymi analizami mieliśmy zaszczyt gościć m.in. Leszka Balcerowicza, Ryszarda Bugaja, Stanisława Gomułkę, Bogusława Grabowskiego, Grzegorza Kołodkę, Waldemara Kuczyńskiego, Jerzego Osiatyńskiego. Przepraszam, że wymieniłem tylko część wybitnych ekonomistów. Poza tym Panowie Redaktorzy ssą z palucha. Nie mają pojęcia, skąd "Super Express" ma filmy z senatorem Piesiewiczem, bo to tajemnica dziennikarska. Źródeł mogło być co najmniej kilka. My swoje chronimy, bo takie jest prawo w cywilizowanych krajach. "Polityce" jednak na rękę, żebyśmy koniecznie byli wspólnikami szantażystów, więc jak sobie wymyślili, tak napisali. Obalmy tu przy okazji jeden mit: przy dzisiejszej technologii media nie są szantażystom do niczego potrzebne. Wystarczy przyzwoity telefon i dostęp do Internetu, żeby do sieci wpuścić każdą treść. Na przykład film z senatorem. Wystarczy telefon!

Z jawnymi głupotami "Polityki" typu "właściciele tabloidów myślą wyłącznie pieniędzmi" nawet nie chce mi się rozprawiać. Źródłem tej konstatacji jest bowiem znów tłusty paluch, a o ile mi wiadomo, Spółdzielnia Pracy "Polityka" nie jest instytucją charytatywną.

"Polityko", rozumiem, że chcesz się wyróż- niać i chcesz być inna niż tabloidy. I właśnie dlatego chcesz być powierzchowna, nieprzygotowana i niemądra, jak tekst redaktorów Janickiego i Władyki? Może jest jakaś inna droga...