Jak informował rzecznik PKW Marcin Chmielnicki, dokumenty w całej sprawie wpłynęły do PKW, która na ich podstawie podejmie decyzję w kwestii odrzucenia bądź nie sprawozdania finansowego PiS. Konsekwencją ewentualnego odrzucenia sprawozdania mogłaby być utrata przez PiS nawet 75 procent z niemal 26-milionowej subwencji. – Członkowie PKW nie mają żadnych argumentów, dowodów na to, aby kampania PiS była prowadzona w sposób niezgodny z prawem! – komentuje w „SE” poseł PiS Rafał Bochenek. A inny z posłów Robert Telus obawia się, że jeśli spełni się czarny scenariusz, składki na PiS urosną z około 600 zł do nawet 2 tys. zł miesięcznie! – Cóż, jeśli będzie potrzeba, to będziemy robić zrzutkę na PiS. Przetrwamy. Tylko że wtedy to europosłowie, którzy lepiej od nas zarabiają, powinni płacić więcej. Teraz płacę co miesiąc 650 zł, a jeśli ziściłby się czarny scenariusz, to pewnie dwa, trzy razy tyle łożylibyśmy na PiS – opowiada nam Robert Telus.
PKW do 29 sierpnia odroczyła posiedzenie w sprawie sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS z wyborów parlamentarnych. – Członkowie PKW muszą wiedzieć, że ich praca wcześniej czy później będzie podlegała ocenie, a w związku z tym będą ponosić konsekwencje swoich czynów – dodaje poseł Rafał Bochenek. Tymczasem posłowie KO nie zostawiają na PiS suchej nitki. – Lepkie ręce PiS najpewniej doprowadzą do utraty części subwencji. Da się w tej formie jednak przetrwać, co pokazał przykład Nowoczesnej – komentuje nam poseł KO Witold Zembaczyński.