Dla młodego pokolenia to już niemal prehistoria, czasy sprzed ery facebooka. Być może będą się uczyć o tym na lekcji historii z książek. Ale dla wielu Polaków wydarzenia sprzed czternastu lat nadal stanowią istotny znak zmian w polskiej polityce, innych wprawiają w osłupienie i wywołują dreszcze na samo wspomnienie. Każdy wspomina to inaczej. - Dzisiejszy dzień przejdzie do historii Polski jako bardzo ważny. Dzisiaj rozpoczął się proces przekształceń Polski w IV RP - mówił ówczesny wicepremier Roman Giertych z LPR, tuż po podpisaniu umowy między trzema partiami.
PRZECZYTAJ KONIECZNIE: Jarosław Kaczyński DOSTANIE 1000 PLUS! Prezes PiS ma powody do RADOŚCI
Jego słowa transmitowała Telewizja Trwam i nieliczni dziennikarze, przedstawiciele pozostałych mediów opuścili salę i położyli mikrofony pod drzwiami. Gest był bardzo wymowny, był szeroko komentowany w tamtym czasie. W umowie, która miała obowiązywać przez rok zapisano: - Celem porozumienia jest zapewnienie Polsce stabilizacji politycznej, w szczególności zaś umożliwienie niezbędnych dziś efektywnych działań zmierzających do naprawy państwa i podjęcia polityki gospodarczej zapewniającej wzrost i jednoczesne rozwiązywanie najboleśniejszych problemów społecznych dzisiejszej Polski, tj. problemu nędzy, bezrobocia, braku mieszkań dla rodzin o przeciętnych i niższych niż przeciętne dochodach, dyskryminacji wsi, w tym kryzysu oświaty wiejskiej, nikłych środków przeznaczonych na kulturę i naukę. Groźnym dla przyszłości Narodu następstwem tych zjawisk jest zmniejszenie liczby ludności, kryzys kultury i poczucia tożsamości jaki dotyka dziś nasz Kraj.
Politycy zapewniali, że dogadali się na zasadach partnerskich, co do naprawy Rzeczpospolitej. Ale i tu mocno iskrzyło między partiami i umowę unieważniono w następnym miesiącu.
Rozmowy szły jak po grudzie, ostatecznie w maju doszło do utworzenia koalicji PiS, LPR i Samoobrony. Ale współpraca między rządzącymi była trudna od samego początku. Bardziej to przypominało małżeństwo z rozsądku, które chciała kontrolować teściowa niż zawarte na mocnych fundamentach porozumienie. Oliwy do ognia dolała afera gruntowa i oskarżenia wobec nieżyjącego już Andrzeja Leppera. Zamiast rządów mieliśmy spór między koalicjantami o ocenę działań CBA. Rząd przetrwał półtora roku, najpierw premierem został mało wówczas znany Kazimierz Marcinkiewicz, następnie prezes PiS Jarosław Kaczyński. W sierpniu prezes Prawa i Sprawiedliwości zerwał współpracę z koalicjantami i odwołał z rządu wszystkich ministrów Ligi Polskich Rodzin i Samoobrony. We wrześniu 2007 roku Sejm większością głosów przyjął uchwałę o skróceniu kadencji. W wyborach parlamentarnych, które miały miejsce w październiku zwyciężyła Platforma Obywatelska i zaczęła pisać historię na nowo.