"Super Express": - Wokół wypadku premier Beaty Szydło toczy się ostra gra polityczna. Jak pani to ocenia?
Danuta Waniek: - Klincz między Platformą i PiS będzie się pogłębiać. Partie opozycyjne z braku lepszego zajęcia będą poświęcały uwagę właśnie takim wydarzeniom. Z prostego powodu - przy posiadaniu większości przez PiS ugrupowania opozycyjne nie są w stanie naprawić jakiegokolwiek wątku rzeczywistości politycznej przez ustawy. Wszystko z góry skazane jest na klęskę, a PiS nie jest skłonny do współpracy i zawierania kompromisów. Z tego powodu cała para gotowości politycznej idzie w gwizdek. I partie opozycyjne będą próbowały szukać okazji do narzucenia własnej narracji poza parlamentem za każdym razem, gdy partia rządząca da taki pretekst. Wypadek premier Szydło był wypadkiem, jakich wiele, ale jednak z uczestnictwem ochrony rządowej. Braki ze strony szefostwa MSW są ewidentne, i nikt, kto zna praktykę państwową, nie stwierdzi inaczej. Tymczasem rządzący zamiast zaproponować debatę o poprawieniu szkoleń, naboru do służby, utwardzili stanowisko. Nie ma skłonności do kompromisu, PiS jest autorytarny, zatem i debata polityczna wygląda jak wygląda.
ZOBACZ: Mirosław Skowron: Uraz powypadkowy
- Czy tu się coś zmieniło? Za rządów Ewy Kopacz też padały słowa, że jak opozycja chce coś przegłosować, to niech sobie wygra wybory.
- Nie uwzględnia pan jednego - wtedy rządził rząd koalicyjny, dziś PiS ma samodzielną władzę.
- Kilkanaście lat temu spór polityczny w Polsce dotykał bardzo poważnych spraw: kształtu państwa, wejścia do NATO i Unii, ekonomii. Żywe były spory o przeszłość. Mimo to, gdy wydarzył się wypadek helikoptera z Leszkiem Millerem na pokładzie, nie stał się on tematem politycznej szopki. Co się stało z polską polityką?
- Zmalała rola parlamentu jako politycznej agory. Miejsca, gdzie się ten spór toczy. Od wielu lat podejmowanie jakichkolwiek dyskusji w Sejmie mija się z celem. SLD to była jednak partia kompromisu. Umieliśmy ustąpić. Pomni tego, co napisała dziennikarka Ewa Milewicz z "Gazety Wyborczej", że "SLD wolno mniej". Nam wolno było tyle, na ile pozwalało prawo. Mam satysfakcję, że w latach 90. mogłam uczestniczyć w budowie demokratycznego państwa prawa. A dziś od Morawieckiego słyszymy, że prawo nie jest najważniejsze! Nie ma więc żadnej płaszczyzny porozumienia, a opozycja czuje się bezradna. Partia rządząca łamie konstytucję - i co jej kto zrobi? Podporządkowała sobie Trybunał Konstytucyjny - i co jej kto zrobi? A teraz bierze się za sądownictwo.
- Akurat sądownictwo ewidentnie wymaga naprawy...
- Wymaga, ale nie drogą paraliżu kolejnej instytucji! PiS traktuje III RP tak, jak Polacy żyjący w okresie zaborów - zabór pruski, rosyjski czy austriacki.
- Opozycja w tym sporze przegrywa. Może ludzie uznali, że to PiS ma rację?
- Opozycja przegrywa, bo w tym układzie sił musi przegrywać. Jednak opór społeczny wobec działań partii rządzącej ma miejsce. Ubolewam nad aferą z fakturami dla Mateusza Kijowskiego. On umiał gromadzić wokół siebie ludzi. Nie można jednak wykluczyć, że protesty masowe wrócą, bo opór wobec praktyk partii rządzącej istnieje.
- A czy nie jest tak, że politycy całkowicie się zapomnieli, a polityka zdziecinniała? Stąd kłótnie wokół wypadku szefowej rządu, a nie wokół konkretnych ustaw?
- To nie kwestia zdziecinnienia, ale wspomnianej bezradności. Wolałabym, żebyśmy merytorycznie dyskutowali o problemie zasypania nierówności społecznych. Dobrze, że to 500 plus jest, ale pytanie - na jak długo wystarczy środków? Nie podoba mi się też, że z pomocy państwa korzystają też ludzie majętni, którym ta ustawa to umożliwia. Jako emerytka zastanawiam się, dlaczego mam zasilać ze swoich podatków poziom życia posła Ryszarda Petru i tych, którzy w III RP zrobili majątki? Część dzięki wiedzy, ale wielu dzięki cwaniactwu! Ci ludzie bez tego 500 plus by sobie świetnie poradzili. A rząd PiS dał pieniądze bogatym, a pominął np. samotne matki, dla których te środki byłyby pożądane. Niestety, o tym polscy politycy nie dyskutują.