Piotr Kuczyński

i

Autor: printscreen youtube.com

Piotr Kuczyński: Drożyznę zawdzięczamy rynkowi

2017-12-20 2:45

Główny analityk Xeliona, Piotr Kuczyński w rozmowie z Sandrą Skibniewską.

- "Super Express": Przed nadchodzącymi świętami jest rekordowa drożyzna. Czy to jakaś nowa świecka tradycja, czy głębsze zawirowania gospodarcze?

Piotr Kuczyński: - Przed świętami zazwyczaj popyt jest większy, a kiedy popyt się zwiększa, to i ceny idą w górę. Kolejnym powodem wzrostu cen jest wykorzystywanie świątecznej gorączki przez sprzedających do podwyższania cen produktów. Dodatkowo w tym roku znacznie wzrosła cena ropy, bo aż o 20 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Wysoka cena jajek spowodowana jest z kolei chorobami, które dopadły zagraniczne kury. Masło również gwałtownie podrożało, co ma związek z tym, że producentom masła bardziej opłacało się produkować inny asortyment mleczny. To, że podrożały jajka, mleko i masło, spowodowało wzrost ceny ciasta czy innych produktów spożywczych. Warto dodać również to, że o 6,5 proc. wzrosły płace, więc zatrudnienie pracownika, który wyprodukuje bułkę, będzie droższe. Wszystkie elementy, które wymieniłem, składają się na wzrost cen w sklepach.

- Jak uspokoić Polaków, którzy boją się, że nie będzie ich stać na wyprawienie rodzinnych świąt?

- Trzeba przyznać, że wzrost tych cen jest wyjątkowo wysoki. Jednak skład koszyka świątecznego, do którego Polacy będą kupować produkty, stał się bogatszy. Wynika to z tego, że Polaków stać na więcej, bo pensje wzrosły, więc to nie jest tak, że Polaka nie stać na wyprawienie świąt.

- W jaki sposób wyjaśnić to, że sprzęt elektroniczny oraz dobra luksusowe utrzymują się na tym samym pułapie cenowym w opozycji do jedzenia?

- Telewizory oraz inne sprzęty elektroniczne są zazwyczaj importowane. Koszty pracy, z których importujemy dobra luksusowe, nie rosną tak szybko jak u nas. Inflacja również jest inna, w związku z tym ceny nie idą tam w górę tak jak w Polsce. Co do ubrań, jeżeli fabryka jest duża i zautomatyzowana, wtedy koszty pracy, które u nas znacznie wzrosły, nie przekładają się na ceny produktów. Także ten produkt tak mocno nie drożeje.

- Czy rząd może pomóc obywatelom, którzy z rozpaczą przyglądają się stale rosnącym cenom?

- Rząd absolutnie nie ma tu nic do powiedzenia. Nie może zmienić pewnych regulacji. Może ustalić cenę wody, elektryczności, ale większość cen reguluje rynek. To on kieruje się zasadą, o której wspominałem, czyli im większy popyt, tym większa cena. Im wyższa podaż, tym niższa cena. To są stałe zasady funkcjonowania rynku.

- Rozumiem, że mamy przywyknąć do tego, że za wszystko przyjdzie nam płacić więcej?

- Inflacja w każdym kraju istnieje i istnieć będzie. Ostatnie trzy lata mieliśmy deflację, czyli spadki cen, ale to był wyjątek od reguły. W normalnym układzie inflacja 2-3 proc. jest zdrowa dla gospodarki z uwagi na to, że ją nakręca.

ZOBACZ TAKŻE: Zatankuj bak do pełna. Przed świętami paliwo może być droższe