Piotr Ikonowicz wystartuje w jesiennych wyborach do Sejmu z listy Lewicy w okręgu gdyńsko-słupskim. Słynny działacz społeczny, który od lat pomaga najbiedniejszym, pozbawionym dachu nad głową i bezrobotnym był już posłem dwóch kadencji - w latach 1993-2001. Później na długo zniknął ze sceny politycznej, by całkowicie poświęcić się pomocy najsłabszym w terenie jako społecznik.
Ikonowicz: "Nie musiałbym dzwonić do posłów po pomoc dla potrzebujących"
Dlaczego teraz zdecydował o powrocie do polityki? - Ja mam ksywę "Ostatnia deska ratunku" - mówi nam ze śmiechem Piotr Ikonowicz i dodaje, że w trakcie jego działalności zdarza się, że niezbędna jest interwencja poselska. - Gdybym to ja dostał się do Sejmu, nie musiałbym już dzwonić do posłów z prośbą o zaangażowanie, tylko sam jako poseł mógłbym nieść tę pomoc skuteczniej - tłumaczy. - Pokrzywdzeni mieliby swojego obrońcę w Sejmie, tam gdzie jest immunitet, gdzie łatwiej jest wyjednać rozmowę z jakimś decydentem, łatwiej nagłośnić sprawy - mówi. - No i co ważne, można byłoby próbować skorygować kilka ustaw - dodaje.
"Te regulacje są do zmiany!"
Czym Piotr Ikonowicz chciałby konkretnie zająć się w przyszłym Sejmie? - Stawiam na sprawy socjalne i pracownicze - mówi. Jako najbardziej wadliwe regulacje, uderzające w najbiedniejszych wskazuje dwie sprawy. - Nie jesteśmy w stanie egzekwować ani stworzyć mechanizmów waloryzacji progów dochodowych do pomocy społecznej. A to powoduje, że maleje liczba uprawnionych do pomocy społecznej, mimo że rośnie liczba potrzebujących. Jest bardzo duża inflacja, a ustawa mówi, że progi się waloryzuje co dwa lata - tłumaczy Ikonowicz.
Drugi problem jaki widzi to, że w świetle prawa można teraz zlicytować jedyny dach nad głową dłużnika. - To jest skandal - mówi oburzony.