„Super Express”: – Konflikt w Afganistanie zdaje się eskalować. W czwartkowych zamachach w Kabulu zginęło ponad 100 osób, w tym 13 żołnierzy amerykańskich. Czy wycofanie się Amerykanów z Afganistanu rzeczywiście było dobrą decyzją dla USA i NATO?
Paweł Soloch: – Ostatnie zamachy bombowe to spełnienie najgorszych z możliwych scenariuszy i niestety jestem pesymistą co do dalszego rozwoju sytuacji.
– Dlaczego?
– Afganistan będzie nas angażować jeszcze przez długi czas, chociaż już nie w bezpośrednim wymiarze wojskowym, a wymiarze politycznym i humanitarnym. Trudno też ocenić wpływ przejęcia władzy przez talibów na państwa sąsiadujące i ogólną stabilność całego regionu.
– Mówi się, że prezydent Joe Biden podjął decyzję o wycofaniu wojsk, nie zważając na sojuszników w Europie, którzy wspierali USA przez cały okres obecności w Afganistanie. Czy sojusz NATO odczuje konsekwencje?
– To gorzka lekcja dla świata zachodniego, która zapewne stanie się punktem zwrotnym w myśleniu o sposobach prowadzenia misji wojskowych. Nie ulegałbym jednak głosom mówiącym, że upadek władz w Kabulu to oznaka słabości NATO i relacji transatlantyckich. Sojusz w wymiarze obrony kolektywnej ma się bardzo dobrze i Polska jest w ostatnich latach jednym z największych tego beneficjentów. Chociaż oczywiście operacja ewakuacji będzie poddawana głębokim analizom pod kątem wyciągnięcia wniosków dla NATO.
– Od wielu dekad w nieformalnych rozmowach wybrzmiewa argument, jakoby Ameryka inicjowała konflikty, walcząc m.in. o ropę i inne surowce. Rzeczywiście można stwierdzić, że tak właśnie jest? Czuje pan, że Polska jest wykorzystywana przez swojego sojusznika?
– Rzeczywistość jest inna, a USA są wciąż najsilniejszym państwem NATO i głównym gwarantem bezpieczeństwa kontynentu europejskiego. Jeżeli mówimy o samym Afganistanie, to przecież nikt nas nie przymuszał do zaangażowania. Wzięliśmy udział w tej misji, ponieważ było to zgodne z naszymi celami i wartościami dotyczącymi chociażby kolektywnej obrony, budowało naszą pozycję w NATO, tworzyło więzi między żołnierzami, ale też było jednym z argumentów za ustanowieniem amerykańskiej obecności na terytorium Polski. Pomimo ostatnich tragicznych wydarzeń w ciągu 20 lat wspólnie z sojusznikami powstrzymywaliśmy zagrożenia terrorystyczne i sprawiliśmy, że w Afganistanie wyrosło nowe, otwarte pokolenie, które ma wielki potencjał, aby pozytywnie wpłynąć na historię tego narodu i państwa.
– Pełni pan funkcję szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego już sześć lat. Dostrzega pan różnicę między prezydenturą Donalda Trumpa a Joego Bidena, jeśli wziąć pod uwagę kwestie obronności i relacje polsko-amerykańskie?
– Sojusz polsko-amerykański zbudowany jest na silnych fundamentach i służy interesom Polski i Stanów Zjednoczonych. W wymiarze obronnym, gospodarczym, energetycznym czy politycznym. Natomiast także między przyjaciółmi zdarzają się czasem różnice zdań, chociażby w kwestach legislacyjnych, czy problemy w komunikowaniu niektórych decyzji. My w Polsce np. krytycznie oceniamy przyzwolenie USA na dokończenie budowy Nord Stream 2. Jednocześnie mogę potwierdzić, że prezydent Andrzej Duda bardzo dobrze rozumie wagę polsko-amerykańskich relacji. Jestem też przekonany, że strona amerykańska nadal będzie realizować swoje dotychczasowe projekty dotyczące obecności wojskowej w Polsce, w tym np. budowy bazy antyrakietowej w Redzikowie. I mimo świadomości, że punkt ciężkości zainteresowania amerykańskich władz przesuwa się w kierunku Azji, USA nadal będą zaangażowane w bezpieczeństwo wschodniej flanki.
– Na granicy z Białorusią powstaje płot. Ma on chronić Polskę przed napływem migrantów, wśród nich są, bądź też będą, uchodźcy z Afganistanu wymagający pilnej pomocy. Czy popiera pan pomysł MON?
– Nie widzę innych rozwiązań, mimo że wiąże się to z kosztami finansowymi oraz pewnymi stratami wizerunkowymi. Od dłuższego czasu otrzymywaliśmy sygnały o przygotowywaniu tego rodzaju operacji przez naszych sąsiadów ze Wschodu. Wcześniej mieliśmy do czynienia z cyberatakami na polskich polityków. Za kilkanaście dni przy naszych granicach rozpocznie się aktywna faza rosyjsko-białoruskich ćwiczeń ZAPAD 21, którym mogą towarzyszyć kolejne prowokacje. Nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie sytuacja się poprawi, dlatego powinniśmy ostudzić emocje, wyjąć sprawy bezpieczeństwa poza nawias bieżącej gry politycznej i pozwolić pracować odpowiednim służbom i instytucjom.
– A co z grupą migrantów z Usnarza Górnego?
– Jedno jest pewne – im dłużej ten temat będzie rozgrzewał opinię publiczną i polityków w Polsce, tym dłużej białoruski reżim będzie utrzymywał migrantów przy polskiej granicy.
Rozmawiała Sandra Skibniewska