"Super Express": - Przez lata był pan jedną z głównych twarzy PSL, działa w nim do dziś. Nigdy nie bał się pan ostrych tekstów, jak pamiętne "chłopską ręką w twarz". Jak pan ujmie porażkę Pawlaka z Piechocińskim?
Jacek Soska: - To coś w rodzaju trzęsienia ziemi. I niech porażka Pawlaka będzie przestrogą i zapowiedzią dla takich wodzów, jak Tusk i Kaczyński. Wszystkim, którzy mają nowe koncepcje, a nie mogą się przebić w PO i PiS, mówię: dał wam przykład Piechociński, jak zwyciężać macie.
- Wie pan, może w PSL było to trudne do wyobrażenia. Ale w PO i PiS wydaje się to niemożliwe.
- Ależ czym różniła się wszechwładza Pawlaka od tej Tuska i Kaczyńskiego? Pawlak sam przemawiając na zjeździe, jeszcze pewny swego podkreślał, że "zbudował piramidę o solidnych podstawach". Te podstawy to stanowiska w spółkach, radach nadzorczych. Morze ludzi miernych, ale wiernych. I na wierzchołku piramidy Pawlak. Teraz ta piramida "pieprznęła" i w niektórych miejscach zrobi się nerwowo.
- Zgubiła go pewność siebie?
- Znam go od ponad 20 lat. I to jest człowiek, który nie ma przyjaciół. W polityce ma tylko tych, którym coś rozdaje albo których wycina. Ale mógł nie zauważyć, że przesadził. Piechociński ma teraz sto zaproszeń w teren i on tych ludzi odwiedzi. Pawlakowi się to nie zdarzało. Niewielu potrafiło też zwrócić mu uwagę. Odważał się inteligentnie Piechociński albo brutalnie ja. Ale to tyle! Reszta się go bała, przytakiwała mu. Tych, którzy zwracali mu uwagę starał się niszczyć.
- Piechocińskiego nie zniszczył...
- Ależ on do tej pory nie był przez Pawlaka dopuszczony do niczego! Pomimo kompetencji był odstawiany na boczny tor, bez szans na ministerstwa. Ale przede wszystkim Pawlak ludzi lekceważył.
- W jaki sposób?
- Potrafił publicznie na Radzie Naczelnej sugerować Piechocińskiemu, że nie dorasta mu do pięt. "Szarpiesz mnie za nogawkę jak jakiś ratlerek i nie dajesz spokojnie przejść" - mówił do Piechocińskiego przy innych. Ten PSL-owski beton dookoła Pawlaka jest dziś w szoku, bo oni uważali, że Piechociński jest bez szans. Udało mu się jednak wygrać. I można też pokonać i Tuska, i Kaczyńskiego. W PSL bunt partyjnych dołów się udał.
- Bunt dołów czy byłego ministra Sawickiego?
- Ależ Sawicki to część betonowego dworu Pawlaka, tyle że zmienił front. Co więcej, ten PSL-owski beton miał się już lada moment przerodzić w żelbeton. Sawicki powiedział, że jeżeli Pawlak teraz wygra, to jego rodzina będzie PSL rządzić dożywotnio. Przecież Pawlak szykował już swoich synów na następne stanowiska! Ale doły nie pozwoliły.
- Co im się nie podobało?
- To, że uczciwi ludzie z PSL, na dole, niemający nic wspólnego z tym rozdawnictwem i nepotyzmem, jaki pokazał ELEWARR, potrafili dostać w wyborach lokalnych nawet kilkanaście procent. A przy wyborach centralnych musieli się za kierownictwo partii wstydzić. I było kilka procent. Widzieli też, kogo oni po znajomości nominują. Pawlak zasłaniał to swoimi gadkami, cybernetyczno-komputerowymi wizjami...
- Jest pan pewien, że Piechociński to wszystko zmieni?
- Musi. Doszło do takiego paradoksu, że nie PSL, ale ktoś inny musiał bronić interesów polskich rolników i wsi w europarlamencie. Działacze z dworu Pawlaka bardziej zajmowali się zaś obroną 70 stołków prezesów sądów powiatowych! Choć to była najbardziej niedouczona grupa w wymiarze sprawiedliwości.
- Zwycięstwo Piechocińskiego było jednak nieznaczne...
- I beton PSL-owski nie zniknie. Ale jest szansa. Pytanie, czy Piechocińskiemu pozwoli na to działalność w rządzie. Wicepremierem i ministrem gospodarki powinien jednak zostać. Ma do tego chyba lepsze przygotowanie niż Pawlak, a na pewno lepsze niż np. Kalinowski. I nie powinien się bawić w dobrego wujka, tylko wziąć za to towarzystwo.
- W koalicji z PO coś się zmieni?
- Podejrzewam, że tak. Do tego trzeba było jednak dożyć chwili, w której prezydent Francji Hollande przyjechał do Polski i uświadamiał tym naszym debilom, jak ważna jest, także dla nas, wspólna polityka rolna! Dlaczego nie mówił tego wcześniej Sawicki ani Pawlak?! Kiedy nasi rolnicy są lepsi niż ci francuscy?! Zamiast tego Sawicki chodził i gadał, że ważna jest polityka spójności. Gadał tak pięć lat. I na dole musieliśmy się za niego tłumaczyć.
- Piechociński będzie umiał się postawić Tuskowi?
- PSL jest partią wiejską i musi dbać o "wieśniaków", z których inni drwią. Słowa "wieśniak" używam z pełną świadomością. Opisuje człowieka, który mieszka na terenach wiejskich. Nie tylko rolnika. Pawlak i jego otoczenie niestety się tego wstydziło.
- Nie no, bez przesady, że wstydziło...
- Przecież Pawlak uciekł do Żyrardowa, zostawiając ojcowiznę i pozując na kogoś innego, niż był! Zresztą, nie chcę rozwijać tego osobistego wątku...
- Piechociński ma znacznie bardziej "wielkomiejski" wizerunek.
- Tak, ale mam nadzieję, że nie zapomni, iż też osobiście kisił kapustę, a jego ojciec był rolnikiem spod Piaseczna. Pawlak usilnie zapominał i źle się to skończyło.
Jacek Soska
Polityk PSL, były wiceminister rolnictwa