Paweł Zarzeczny

i

Autor: archiwum se.pl

Paweł Zarzeczny: Nie mianujmy ministrów ze względu na urodę

2012-10-19 4:00

Kto jest winien skandalu ze stadionem? - w ocenie publicysty.

"Super Express": - Ministerstwo Sportu i Narodowe Centrum Sportu zrzucają winę za skandal z meczem na Stadionie Narodowym na PZPN. Mam jednak dziwne poczucie, że to taka łatwizna. Niebawem okaże się, że Grzegorz Lato i PZPN winni są nawet katastrofie smoleńskiej i zamianie trumien...

Paweł Zarzeczny: - To łatwizna. Spędziłem na tym stadionie dwa dni. We wtorek 6 godzin, w środę 4 godziny. I widziałem tam bezradność polskiego państwa. Nie ma co mówić o winie Laty. Od mniej więcej roku wszyscy śmieją się z minister Muchy. Przecież wszyscy między sobą mówią, że to jest osoba zatrudniona prawdopodobnie tylko ze względu na urodę. Wszyscy to mówią, a nikt nie chce powiedzieć tego głośno! Nie ma sprawy, będę pierwszy. Ministrów nie można wybierać ze względu na urodę, bo to nie służy państwu.

- Uroda minister Muchy nie ulega wątpliwości. Szef NCS Robert Wojtaś nie jest jednak tak urodziwy i sam przedstawia się jako inżynier budownictwa. Podkreśla, że ma prawa do "kierowania robotami bez ograniczeń". Architekt stadionu mówi zaś, że drenaż na EURO miał 22 cm, a teraz 2-3 cm...

- To minister Mucha dobiera sobie osoby, z którymi pracuje! Przecież ona poprzednio chciała zatrudnić w NCS fryzjera. I to teraz wychodzi. Totalna bezradność państwa i ludzi zatrudnianych na stanowiskach nie ze względu na kompetencje. Rezultatem jest takie, a nie inne potraktowanie kilkudziesięciu tysięcy ludzi, którzy nierzadko dojeżdżali specjalnie na mecz z drugiego końca Polski.

- Wróci problem stadionu jako bubla?

- To jest jakiś generalny problem tej ekipy rządzącej. Potrafią uszyć sobie garnitury, zamówić BMW i wygłosić przemówienie w Brukseli. Nie potrafią jednak zamknąć dachu i dopilnować drenażu na stadionie. Cały ten Stadion Narodowy to coś dziwacznego. Podczas budowy zginęło 3 robotników. Były opóźnienia, sprawa tych nieszczęsnych schodów. Teraz drenaż i sprawa dachu. I taki stadion kosztuje 2 miliardy zł! W tym roku Super Bowl w USA rozgrywano na stadionie za te same pieniądze. Tyle że lepszym, bo do wielu dyscyplin. Większym, bo na 90 tys. miejsc. Zdołano nam wmówić jakąś bajkę, że ten stadion jest zaprojektowany dla Polski. Kosz wiklinowy w biało-czerwonych barwach. Ale taki sam stadion w formie kosza stoi w Kapsztadzie w RPA. Tyle że większy i nowocześniejszy. Skoro na naszym nie można grać, gdy pada deszcz, to wciśnięto nam nieudaną, mniejszą podróbkę.

- Wszystkim przypomniał się mecz Ukraina - Francja na EURO 2012. Wtedy Ukraińcy załatwili wszystko błyskawicznie i mecz rozegrano.

- Właśnie. W Warszawie nie było przecież jakiegoś oberwania chmury! To zakrawa niemal na sabotaż. W Chinach byłaby zapewne za to kara śmierci. Winę zrzucają na PZPN, szkoda, że jeszcze nie na trenera Fornalika.

- NCS już zrzuca winę na Fornalika i piłkarzy: "żadna ze stron spotkania nie chciała grać przy zamkniętym dachu; na zasunięcie dachu muszą zgodzić się (...) drużyny".

- No tak, według nich winni są zapewne także kibice. Można by było grać spokojnie w tej wodzie. Problem polega na tym, że mówimy o czterech godzinach, w ciągu których widać, że zbierają się kałuże. I przez tak długi czas nie ma nikogo, kto podejmie decyzję o naciśnięciu guzika? Wziąłem na mecz dzieci. I moja nastoletnia córka powiedziała: "Marsze smoleńskie zawsze odbywają się na czas". Już dzieci i nastolatki widzą, że coś w państwie zgrzyta. To powinno być memento dla obecnej ekipy.

- Na stronie NCS wisi też komunikat: "Drenaż działa prawidłowo - w ciągu kilkudziesięciu minut po zamknięciu dachu woda odpłynęła i kałuże znikły". Skoro wszystko działa prawidłowo, to o co ten cały szum?

- Nie dziwię się, że teraz tak mówią, gdyż prawdopodobnie czekają ich rozmaite procesy o odszkodowania. Usiłują więc zrzucić winę na innych. Ten komunikat jest jednym wielkim kłamstwem. Przecież widać było, że ta murawa w ogóle nie przyjmuje wody. Nie działa ani drenaż, ani odpływ wody. Ja może jestem gruby i głupi, ale drenażu u siebie w ogródku dopilnować potrafiłem. Cud, że następnego dnia się wypogodziło i piłkarze zrobili dobry wynik. I okazało się, że nie graliśmy gorzej niż przedstawiciele najlepszej ligi świata. I mamy naprawdę niezłych zawodników, coś się w piłce ruszyło. Niestety, nie można powiedzieć tego o politykach. Powinni się trzymać z daleka od piłki.

Jutro opinia senatora Platformy Obywatelskiej Andrzeja Persona

Paweł Zarzeczny

Publicysta Orange Sport i "Polska The Times"