Niebieska karta
Z niebywałym mozołem PiS rozstaje się ze swym dotychczasowym światem, gdzie ich zachcianki miały moc obowiązującą. Teraz prezes musiał „bez żadnego trybu” odśpiewać hymn narodowy na schodkach między fotelami. Nie zdążył na miejsce i nikt nie chciał na niego czekać. W jednej chwili z mandaryna polskiej polityki stał się jednym z 460 posłów. To jednak był tylko początek. Sejm nie wybrał kandydatki PiS Elżbiety Witek ani na marszałka, ani na wicemarszałka. Sejm dobrze zapamiętał jej krętactwa, oszustwa, manipulacje i reasumpcje… Kaczyński tak tłumaczył jej (swoją) klęskę:
- To jest przepaść kulturowa i sądzę, że ona uniemożliwiła wybór pani Witek, bo ona jest po prostu z innej kultury, tej wyższej, a oni są z niższej - ocenił Kaczyński, szef takich luminarzy wyższej PiS-owskiej kultury jak Suski, Mejza, Kowalski czy Matecki.
To zdecydowanie nie był dzień prezesa. Wściekłość zalewała mu oczy i ćmiła rozum. Mimo, że najbardziej znani „symetryści” czując pismo nosem zawczasu apelowali, żeby modernizować polskie życie polityczne, ale zaniechać odwetu, zwycięska koalicja słusznie uznała, że nie modernizuje się bandytyzmu konstytucyjnego, łamania praw człowieka i pełzającego wyprowadzania nas z Europy. To trzeba zaorać. Niejako w odpowiedzi Kaczyński krzyczał o „niebywałym niemieckim chamstwie” KO i PO. Niestety nie wyjaśnił na czym polega różnica między „niemieckim chamstwem” a chamstwem czysto polskim, naszym, narodowym. Patrząc i słuchając prezesa każdy sam musi odpowiedzieć sobie na to pytanie. Prezes PiS bredził też o spisku Brukseli i Berlina, którzy przy pomocy Niemca Tuska i jego niemieckiej partii rozpoczęli „anihilację” Polski.
Jeśli to nie jest jednostka chorobowa, to co najmniej jest to powód, do założenia Polsce „niebieskiej karty”, czyli objęcia nas ochroną przed patologiczną agresją awanturnika, który zagraża spokojowi i bezpieczeństwu całej rodziny. Tym bardziej, że awanturnik jeszcze przez półtora roku będzie miał do pomocy „pierwszy długopis Rzeczpospolitej”. Pan Duda to też przedstawiciel „wyższej kultury”. Na inaugurację błysnął po raz kolejny:
- Ewentualne weto prezydenta nie może być usprawiedliwieniem dla niezrealizowania państwa obietnic wyborczych … Proszę je realizować… Zwycięska koalicja łapała się za brzuchy ze śmiechu. Mimo to nazajutrz szef kancelarii pana Dudy przekonywał, że po zakończeniu jego kadencji prawicy będzie zależało, żeby odwoływać się do jego dziedzictwa … Otóż z dziedzictwem bywa jednak jak z dziewictwem, że przywołam mojego ulubionego Sztaudyngera:
Minęła młodość i uroda, została reszta. Szkoda.