W poniedziałek były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński został skazany na trzy lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk. Wyrok dotyczył sprawy przekroczenia przez Kamińskiego uprawnień przy działaniach dotyczących tzw. afery gruntowej. Janusz Palikot gościł w Białymstoku w ramach kampanii wyborczej i odniósł się do sprawy.. Połączył ją ze startem Andrzeja Dudy w zbliżających się wyborach. Jak powiedział, wyrok sądu to „pierwszy wyrok osądzający IV RP, po ośmiu latach”. Zaapelował więc, by kandydat Prawa i Sprawiedliwości zrezygnował z prowadzenia dalszej kampanii i ze startu w wyborach. „Dlatego, że jeśli kocha Polskę, szanuje polskie instytucje, z szacunkiem odnosi się do urzędu prezydenta - chociażby w jego przypadku przez pamięć o Lechu Kaczyńskim - powinien mieć odwagę, dla takiej przyzwoitości politycznej powiedzieć, że niezależnie od tego, czy się czuje winny, czy nie, że tyle negatywnych zjawisk się nagromadziło wokół jego osoby, że on nie może już prowadzić w sposób wiarygodny tej kampanii. Powinien zaprzestać i wycofać się z tych wyborów prezydenckich" tłumaczył Palikot.
Palikot połączył z doniesieniami tygodnika Newsweek, że Andrzej Duda jeszcze jako współpracownik Lecha Kaczyńskiego, brał udział w ułaskawieniu jego zięcia. Po drugie Palikotowi chodziło o to, że w czasie powstawania wniosku do Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego SKOK w 2009 roku, nadzór nad pracami miał mieć Andrzej Duda, wtedy prawnik prezydenta Kaczyńskiego, to doniesienia Gazety Wyborczej. Mało tego, Andrzej Duda zdaniem Janusza Palikota bałamuci ludzi, bo przedstawia nieprawdziwe informacje dotyczące skutków wprowadzenia euro w Polsce.