Barbara Brodzińska-Mirowska

i

Autor: Marcin Wziontek/Super Express Barbara Brodzińska-Mirowska

Express Biedrzyckiej

Oni mają DOŚĆ Kaczyńskiego! Bolesne słowa dla prezesa PiS

2024-02-12 16:14

Ostatnie dni nie należą do najbardziej udanych dla prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego. Nieudana próba wejścia do Sejmu przez Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, kontrowersyjne słowa o "politycznych zabójstwach" czy wreszcie spadające sondaże - to tylko część kłopotów, z którymi musi borykać się prezes PiS. - Jest przekonujący dla swojego żelaznego elektoratu, ale reszta ma go dość - ocenia Barbara Brodzińska-Mirowska z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

Politolożka gościła dziś w programie "Express Biedrzyckiej" i zdradziła też kto ma największe szanse zastąpić Jarosława Kaczyńskiego w fotelu prezesa Prawa i Sprawiedliwości.

Kamila Biedrzycka: Kampania samorządowa ruszyła pełną parą, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że jest pewną kalką tej parlamentarnej i na razie opiera się głównie na partyjnych liderach. Donald Tusk wśród ludzi, a Jarosław Kaczyński atakuje głównie Tuska i stawia się w roli strażnika konstytucji i demokracji. Pani zdaniem jest w niej przekonujący dla wyborców?

Dr Barbara Brodzińska-Mirowska: Zależy dla których. Dla swojego żelaznego elektoratu pewnie tak.

- Ile dziś liczy ów „żelazny elektorat”?

- Mniej więcej 20 proc. Dla reszty wyborców jednak jest zupełnie nieprzekonujący. Rozumiem więc tę strategię w taki sposób, że „swoich” trzeba konsolidować. Jednak umiarkowany wyborca PiS-u ma tego dość. W badaniach widać, że nawet elektorat PiS jest bardzo zmęczony tym co robi partia i tym jak się odnajduje w opozycyjnej roli. Przede wszystkim ma dość Jarosława Kaczyńskiego. Prawi i Sprawiedliwość jest dziś moim zdaniem w głębokim kryzysie, także wewnętrznym, i nie ma pomysłu na to jaką nową ofertę zbudować. Nie ma też przestrzeni na to skąd brać nowego wyborcę, a co wymyśli, to nie wychodzi. Są w pewnego rodzaju impasie, a Kaczyński dziś partii szkodzi. PiS jest dodatkowo w o tyle trudnym momencie, że jeśli założymy, że Jarosław Kaczyński przestaje być prezesem, to należy się spodziewać tak potężnych tarć i konfliktów wewnątrz ugrupowania, że właściwie nie wiadomo co się z nim dalej wydarzy.

- Najczęściej na następcę Jarosława Kaczyńskiego namaszczany jest teraz Przemysław Czarnek. Pani zdaniem to jest taki kaliber polityka, który dałby radę zastąpić prezesa?

- Myślę, że tak. Powiem nawet więcej: jeśli spojrzymy na to kto potencjalnie mógłby to zrobić, to Mateusz Morawiecki raczej nie, bo cały czas jest outsiderem. Mariusz Błaszczak jest bardzo lojalny, ale bez charyzmy koniecznej do przewodzenia partii. Natomiast były minister Czarnek robi od lat bardzo ważną pracę dla PiS. On nie boi się powiedzieć rzeczy mocno…

- ...mówiło się nawet, że jest człowiekiem od tzw. brudnej roboty.

- Tak. W ten sposób Jarosław Kaczyński testuje swoich polityków, kto rzeczywiście będzie w stanie podejmować trudne tematy. Dodatkowo Przemysław Czarnek ma tę charyzmę – może się podobać lub nie, można się zgadzać lub nie, ale ten człowiek ma charyzmę. Generacyjnie to jest też jednak młodsze pokolenie, więc sądzę, że z tego niedużego pakietu on najprawdopodobniej by sobie z tym świetnie poradził.

- Ale chyba nie ma jeszcze własnego partyjnego zaplecza, frakcji, która by go windowała.

- On jest na razie indywidualistą w kontekście potrzeby budowania swojej politycznej pozycji, ale sądzę, że on powoli buduje to swoje zaplecze. To zresztą w przypadku PiS jest bardzo ważne, bo to podzielone środowisko. Władzę w partii zdobywa ten, kto jest w stanie w jakiś sposób połączyć te różne frakcje i zadbać o wspólnotę pewnych interesów. Sądzę, że z tej całej grupki ma ku temu największe predyspozycje. Zobaczymy jednak czy do tego dojdzie i w jakiej konfiguracji. Według mnie PiS, takie jak je dziś widzimy, nie przetrwa w dłuższej perspektywie.

Rozmawiała Kamila Biedrzycka

Express Biedrzyckiej: DR BARBARA BRODZIŃSKA-MIROWSKA fragmenty SE