"Super Express": - Był pan zaskoczony, gdy włączył telewizor i zobaczył swoją niedawną szefową na konwencji Platformy?
Andrzej Sośnierz: - Już od jakiegoś czasu chodziły słuchy, że tak się stanie, więc nie mogę powiedzieć, że byłem zupełnie zaskoczony.
- Jak to wpłynie na PJN?
- To pokazuje, że Platforma po przyjęciu wcześniej Bartosza Arłukowicza przesuwa się zdecydowanie na lewo, a przynajmniej na pewno przestaje być partią prawicową. Mam nadzieję, że teraz będziemy mogli lepiej realizować nasze postulaty, skonsolidować program i pozwoli nam to lepiej usytuować się po prawej stronie sceny politycznej.
- Odejście Joanny Kluzik-Rostkowskiej skonsoliduje PJN i wyklaruje jej liberalno-konserwatywny profil?
- Dokładnie. Zresztą to już się dzieje. Wyraźnie poprawiła się organizacja i spójność naszego ugrupowania, które atakowane ze wszystkich stron próbuje mimo wszystko robić swoje. Ponieważ Joasia tworzyła u nas lewe skrzydło, od tej chwili będziemy ugrupowaniem wyraźnie centroprawicowym. Wiele partii deklaruje się jako prawicowe, a przecież dziś nie ma poza nami prawdziwej prawicy.
- Pan w ogóle nie żałuje odejścia pani poseł?
- Nie będę rozdzierał szat. Trzeba to rozpatrywać rozumowo, a nie emocjonalnie. Bardzo miło mi się z Joasią współpracowało. Jest to osoba kompetentna, mająca własne pomysły. Ale dziś nie pozostaje nam nic innego, jak życzyć jej powodzenia, a sami musimy wrócić do swoich spraw. Będzie mi trochę brakowało kontaktów osobistych z Joasią, ale przecież w polityce nie o to chodzi. Żegnamy naszą dobrą koleżankę, której udało się wraz z kilkoma osobami stworzyć dzieło trwalsze, niż może sama przypuszczała. Myślę, że teraz będzie nam łatwiej działać.
Andrzej Sośnierz
Poseł Polska Jest Najważniejsza