sejm

i

Autor: Artur Hojny/SUPER EXPRESS sejm

Felieton "Połajanki malkontenta"

Odbiorą majątek obywatelom niepolskim? Warzecha naświetla sytuację

2022-12-02 5:47

"Ostatecznie wtorkowe rozpatrywanie projektu zostało odroczone, w dużej mierze za sprawą alarmu podniesionego przez posłankę Solidarnej Polski Annę Marię Siarkowską. Komentując tę sytuację, poseł Bartosz Kownacki – ten od uczenia Francuzów jak jeść widelcem – zagrzmiał, że kto chciał odroczenia, ten „należy do partii prorosyjskiej”. „Argument” mocno już zużyty, nudny i skrajnie prymitywny. Panu posłowi mam do powiedzenia tylko jedno: pan z całą pewnością należy do partii osób o wyjątkowo ciężkim pomyślunku" - napisał Warzecha.

Zabawa konstytucją

Większość konstytucyjna to 307 głosów w Sejmie (zakładając, że głosują wszyscy posłowie) i 51 w Senacie. Zjednoczona Prawica jest od takiej przewagi bardzo, bardzo daleko, bo nie ma dzisiaj nawet zwykłej większości – jej klub formalnie liczy 228 osób – o trzy ma mało. Po co w takim razie w ogóle do Sejmu trafił absurdalny projekt zmian w konstytucji? Można to chyba jedynie tłumaczyć przemysłem przykrywkowym. Ukułem kiedyś takie sformułowanie na opisanie działań, które lubiła prowadzić Platforma Obywatelska za swoich rządów, a dzisiaj równie chętnie uprawia to partia Jarosława Kaczyńskiego. Gdy narastają problemy, nie ma bowiem nic lepszego od zajęcia opinii publicznej jakimś kompletnie dętym, ale za to budzącym emocje problemem. A jeśli dzisiaj można do tego jeszcze zagrać kartą „a ty popierasz Putina!”, to w ogóle jest już cudownie.

Nowelizacja konstytucji miała dotyczyć dwóch punktów. Oba bardzo ważne i budzące gigantyczne wątpliwości. Tymczasem uzasadnienie liczy zaledwie kilka stron, a projekt miał być procedowany w dwóch sejmowych komisjach w środku nocy. To nie jest poważne traktowanie państwa, tylko kpiny.

Pierwsza zmiana miała dotyczyć wyłączenia z zadłużenia państwa, które nie może wynieść więcej niż 60 proc. rocznego PKB, wydatków „służących finansowaniu potrzeb obronnych”. Nie muszę chyba wyjaśniać, że jest to kategoria tak pojemna, że natychmiast rząd zacząłby w nią wpychać wszystko, co się tylko da. Byle móc nas jeszcze bardziej zadłużać.

Druga zmiana miała umożliwiać odebranie majątku obywatelom niepolskim, ale także dowolnym osobom prawnym, w razie napaści na terytorium Polski albo innego państwa, powodującej zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa (czyli wojny na Ukrainie). Do konfiskaty miałoby wystarczyć domniemanie, że przejmowany majątek może być wykorzystany do wspomagania napastnika. Kluczowe jest tu słowo „domniemanie”. Oznacza ono, że nie potrzeba przedstawiać żadnych dowodów ani niczego tłumaczyć przed sądem. Z domniemania organ nie musi się tłumaczyć. Jest to więc otwarcie furtki do arbitralnych nacjonalizacji majątku praktycznie dowolnej firmy.

Ostatecznie wtorkowe rozpatrywanie projektu zostało odroczone, w dużej mierze za sprawą alarmu podniesionego przez posłankę Solidarnej Polski Annę Marię Siarkowską. Komentując tę sytuację, poseł Bartosz Kownacki – ten od uczenia Francuzów jak jeść widelcem – zagrzmiał, że kto chciał odroczenia, ten „należy do partii prorosyjskiej”. „Argument” mocno już zużyty, nudny i skrajnie prymitywny. Panu posłowi mam do powiedzenia tylko jedno: pan z całą pewnością należy do partii osób o wyjątkowo ciężkim pomyślunku.