To dla mnie historia szokująca. Polski nurek ze Stargardu Szczecińskiego zaginął w siłowni promu w sobotę po południu. Niemieckie statki ratownicze znajdowały się wtedy 20 mil morskich od wraku, w którym doszło do tragedii. Ale nie podjęły akcji ratunkowej, bo ponoć o sprawie nic nie wiedziały. Dowiedziały się w niedzielę wczesnym rankiem i obiecały działać od następnego dnia. W poniedziałek jednak przypomniały sobie, że wody, na których spoczywa wrak "Heweliusza", nie należą do terytorium Niemiec...
Nie chcę przy tym wszystkim usprawiedliwiać polskich służb ratowniczych, które również wykazały się skandaliczną bezczynnością. Ale martwi mnie, że Niemcy, które - jak czytam i słucham od miesięcy - wyjątkowo intensywnie współpracują z Polską zwłaszcza w wymiarze lokalnym, nie zrobiły kompletnie nic w sprawie polskiego nurka. Bo to przecież nasz problem...