Opinie Super Expressu. Łukasz Warzecha: O moście, tęczy i terrorystach

2015-02-20 3:00

Był sobie most w stolicy dużego europejskiego państwa. Ważny most, w samym centrum. A może nie taki ważny jednak? Bo pod mostem leżała jakaś kupa desek i ktoś tę kupę desek podobno podpalił. Nie wiadomo, jak to tam naprawdę było.

Od tej kupy desek zapaliły się drewniane pomosty podwieszone pod mostem. Nie pytajcie, dlaczego drewniane. Nikt nie wie. I tak się ten pożar palił, aż się na dobre rozpalił, no i przyjechali go gasić. Gasili, gasili, a jak ugasili, to się okazało, że most się zepsuł na dobre i będą go naprawiać dwa lata za kilkaset milionów.

Miasto się troszkę zakorkowało, bo most zamknęli. Wtedy wyszła na konferencję prasową pani prezydent tego miasta i rozkładając ręce, wydukała, że ona nie ma żadnego pomysłu, co z tym zrobić. No, może poza wytyczeniem stu osiemdziesięciu sześciu nowych buspasów.

Przy okazji okazało się, że most nie miał żadnego monitoringu, żadnych kamer, czujników dymu czy temperatury - nic. Miał za to wiązkę nielegalnie położonych nocą światłowodów. Dało się je tam położyć, bo - jako się rzekło - monitoringu nie było.

W tejże samej stolicy była sobie tęcza ze sztucznych kwiatów, ustawiona w miejscu, gdzie pasowała jak pięść do nosa. Ale była bardzo słuszna ideologicznie, bo zrobiła ją artystka nowoczesna, która w ten sposób chciała sławić tolerancję, różne mniejszości i inne takie rzeczy, o których z wypiekami na twarzach rozmawiają hipsterzy w kawiarniach w wielkich miastach, siedząc nad swoimi komputerkami i tablecikami z jabłuszkiem.

Tęcza miała tę przypadłość, że nie podobała się jakimś niepostępowym głupkom, faszystom po prostu, i ci faszyści lubili ją podpalać, jak to faszyści. No więc to miasto wydało duże pieniądze, żeby tęczę odbudować, zabezpieczyć, następnie obstawić kamerami, tryskaczami oraz strażą miejską i policją przez 24 godziny na dobę.

No i tak się złożyło, że tęcza nie spłonęła, a most spłonął. Więc teraz kierowcy jeżdżący po stolicy, stojąc w korkach, mogą sobie na tę tęczę popatrzeć, jeśli akurat będą w pobliżu.

I to wszystko ma jedną zasadniczą zaletę. Jeśli gdzieś tam siedzą jacyś terroryści, którym mogło przyjść do głowy, że fajnie by było zrobić w tym mieście w Polsce jakiś zamach, to przecież muszą się teraz pukać w głowę.

- Ty, Muhammad, zwariowałeś? Po co my się tam mamy pchać z bombą i coś im tam wysadzać? Im nic nie trzeba wysadzać. Ty zobacz, przecież tam jest codziennie tak, jakbyśmy im zamach robili. My się tu przygotujemy, pojedziemy tam, podłożymy bombę, bomba wybuchnie i nawet nikt nie zauważy. A jak ogłosimy, że to my, to nas wyśmieją i powiedzą, że to się tam na pewno samo stało.

Tak więc przynajmniej od terrorystów mamy spokój.

Aha, zapomniałem jeszcze napisać, że ten most, co się spalił, to był ubezpieczony na 3 (słownie: trzy) miliony złotych. Powinno starczyć na wymianę stu metrów barierek.

Zobacz: Łukasz Warzecha: O zależnych i niezależnych

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Nasi Partnerzy polecają