Są momenty w historii każdego kraju, w których trzeba się ogarnąć, stanąć twardo na ziemi, powstrzymać emocje i ruszyć do roboty. Temu towarzyszą też zmiany personalne – tak premier Tusk uzasadniał decyzję o rekonstrukcji swojego rządu.
I to pierwsze zdanie każdy może interpretować inaczej. Przeciwnicy rządu, nie bez racji, powiedzą, że ten rząd był rozlazły, kłótliwy, szamocący się wewnętrznie, pełen złych emocji i w końcu bez konkretnych efektów.
Zwolennicy inaczej zrozumieją słowa premiera. Było dobrze, opóźnienia - jak już - to niewielkie, ale generalnie idziemy do przodu. Tylko musimy trochę przyśpieszyć.
Bardziej niepokoi jednak dalsza część wypowiedzi Donalda Tuska.
…. wszyscy koalicjanci muszą zrozumieć – i moim zdaniem zrozumieli – że ta Polska, która wierzy w naszą lepszą przyszłość, i ta Polska, która postawiła na nas, oczekuje od nas zgodnej, harmonijnej współpracy i nie wybaczy niepotrzebnych, niemądrych, a czasami po prostu głupich konfliktów i kłótni wewnątrz.
Znów pojawia się prosty przekaz; mamy dwie Polski. Ta która postawiła na koalicję 13 października i ta druga, która na przykład wybrała Karola Nawrockiego. Pomimo pełnej świadomości zagrożeń ze Wschodu premier Tusk dalej dzieli i nie szuka narodowej zgody. Uwagę zwraca tylko na tą połowę Polski, która postawiała na rządzącą koalicję, reszta się teraz nie liczy. A zakładam, że wszyscy – i Ci z prawej i Ci z lewej – chcą zgodnej, harmonijnej współpracy.
Bo w tych trudnych czasach to nie tylko rząd Tuska, ale rząd Rzeczpospolitej Polskiej. Widać wyraźnie, jak zabolała Koalicję porażka Rafała Trzaskowskiego. Nikt już nie ma wątpliwości, że na niedoszłym prezydencie miała opierać się polityka rządu na kolejne dwa i pół roku. Ale wyborcy zdecydowali inaczej. Zdecydowali, bo przestali wierzyć, że ten rząd i podobny do niego Prezydent zdolni są do fundamentalnych zmian, które zmienią życie Polaków.
Premier Tusk na horyzoncie widzi już prezydenta Karola Nawrockiego. I wie już jak będzie wyglądała ta prezydentura. To nie będzie tylko – jak Andrzej Duda – ostry recenzent. To będzie Prezydent, który swoją aktywnością może przykryć większość ministrów tego rządu. I to zarówno w kwestii legislacyjnej jak i zwykłej aktywności w kontaktach z wyborcami.
Niestety z rekonstrukcyjnej konferencji premiera nie dowiedzieliśmy się, co zmieni się w naszym życiu. Jakie reformy będą zaczęte, a jakie kontynuowane. Na pewno dynamika pojawi się w Ministerstwie Sprawiedliwości, bo sędzia Waldemar Żurek to zawodnik który nie odstawia nogi. Nie boi się ostrych wejść i gry na pograniczu faulu. Do tej pory robił to trzymając się litery prawa. I grając ostro , mam nadzieję, że nie złamie reguł. Do MSWiA wraca minister Marcin Kierwiński. Ma jedną zaletę – podejmuje decyzję. Raz dobre, raz gorsze, ale podejmuje!
Olbrzymią odpowiedzialność bierze na siebie PSL. Już nie tylko żywią i bronią. Już nie tylko odpowiadają za całą infrastrukturę. Teraz również bezpieczeństwo energetyczne zostało wzięte na zielone sztandary. Bo to wysokość rachunków za prąd, gaz, mogą być decydujące przy decyzji nad wyborczą urną. I koalicjanci muszą pamiętać, że jak w ich resortach będą sukcesy to będą to sukcesy rządu Donalda Tuska, jak pojawią się porażki, to wina spadnie tylko na koalicjantów.
Marek Balawajder - Dyrektor Zintegrowanego Newsroomu Grupy ZPR Media
W naszej galerii zobaczysz nowych ministrów w rządzie Donalda Tuska:
