To sytuacja młodych, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy. Najmłodsi pracownicy to jedyna grupa wiekowa, która nie odrobiła strat z początku pandemii. Wśród wszystkich innych mimo zawieruchy na rynku pracy i paniki wśród pracodawców, która towarzyszyła pierwszemu lockdownowi, w drugiej połowie 2020 r. wskaźniki zatrudnienia się poprawiły.
Sytuacja wśród młodych nie uległa poprawie przede wszystkim ze względu na to, że pracują głównie w branżach, które dotknęły kolejne ograniczenia i zamknięcia gospodarki – gastronomii, hotelarstwie, turystyce, kulturze czy galeriach handlowe. Łatwo ich też było zwolnić, bo gros zatrudnionych było (i jest) zatrudnionych na umowach śmieciowych. Ich sytuacji nie poprawia fakt, że w oczach wielu pracodawców ich młody wiek i brak doświadczenia stanowi obciążenie.
Problem tej grupy zawodowej może się nie poprawić, kiedy gospodarka wróci w końcu do względnej równowagi. Raz, że branże, w których byli zatrudnieni mogą długo nie odbić się od dna. Dla wchodzących dopiero na rynek pracy wypadnięcie z niego może być długotrwałe. Istnienie też uzasadnione podejrzenie, że też zaburzenia przełożą się na ich późniejsze kariery, ewentualne awanse oraz pensje. To poważne problemy, z którymi borykały się niejedne gospodarki dotknięte kryzysami gospodarczymi w ostatnich latach. Problemy, które jeszcze bardziej wpłyną na decyzje o zakładaniu rodzin, jeszcze bardziej utrudnią im zdobycie mieszkania, jeszcze bardziej skażą ich na niestabilne życie i niepewną przyszłość. To wszystko będzie ogromnym wyzwaniem dla państwa, które musi na te problemy znaleźć odpowiedź, bo niewidzialna ręka rynku będzie ich raczej ciągnęła na życiowe dno niż pchała w górę.