Byłemu pupilowi ministra Antoniego Macierewicza, który ostatnie pięć miesięcy spędził w areszcie, najwyraźniej zbrzydł więzienny drelich, bo po po wyjściu zza krat, zachowuje się jak modnisia. Po wpłaceniu przez rodzinę 100 tys. zł kaucji, w ubiegłym tygodniu wyszedł na wolność i od tego czasu każdego dnia zaskakuje innym zestawem ciuchów.
Zobacz również: Takim autem jeździ Bartłomiej Misiewicz
W poniedziałek odwiedził kancelarię swojego adwokata, a na tę okazję wystroił się w modną markową koszulę w kratkę w twarzowym wrzosowym kolorze. Do tego obcisłe spodnie, których jeszcze pół roku temu za pewne by nie założył, ale teraz po zakończeniu odsiadki może sobie na to pozwolić, bo w więzieniu zgubił kilkanaście kilogramów. Na głowę zaś założył zawadiacką czarną czapkę. Tak w skrócie prezentuje się teraz były rzecznik MON, zwany pieszczotliwie Miśkiem.
Odmienionemu przez więzienie byłemu rzecznikowi MON został jeden niezmienny nawyk - tak, jak kiedyś nie rozstaje się ze swoim luksusowym Mercedesem (dowiedz się co to za auto - KLIKNIJ). Prokurator zarzuca mu przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej, ale on twierdzi, że jest niewinny i chce udowodnić to w sądzie.