Niemieckie media bardzo spokojnie relacjonowały kampanię prezydencką w Polsce. Ich uwaga była bardziej skupiona na Kaczyńskim. Po katastrofie smoleńskiej traktowano go z większym niż zwykle dystansem, a nawet szacunkiem. Jednak wybory w Polsce ostatnio zeszły w niemieckich mediach na drugi plan. Niemcy żyją teraz własnymi sprawami: niespodziewaną dymisją prezydenta Republiki Federalnej, patem w nowej koalicji rządzącej, kryzysem gospodarczym Unii Europejskiej i wreszcie porażką na mundialu reprezentacji Niemiec w meczu z Serbią.
Przy obecnej konstelacji politycznej w Polsce niemieccy politycy nie spodziewają się zasadniczej zmiany w kierunku polskiej polityki europejskiej. Komorowski jest rzecznikiem status quo. Z kolei Kaczyński nie jest w stanie zmienić obecnej polityki prowadzonej przez rząd.
Obserwując wydarzenia w Polsce uderzyła mnie postawa mediów w trakcie kampanii. Wpływowi polscy komentatorzy i politolodzy zdecydowanie nadużywają funkcji, jaką powinni pełnić w życiu publicznym. Bawią się w politykę, wyraźnie optując za którymś z kandydatów. Ich reakcje są stronnicze i emocjonalne. Polityków traktują niemal jak bohaterów życia narodowego. Media niemieckie są bardziej suwerenne i zdystansowane wobec elit politycznych. Krytycyzm mediów wobec polityka reprezentującego ich blok ideowy jest o wiele większy niż w Polsce.
Basil Kerski
Niemiecko-polski dziennikarz, korespondent, politolog i eseista, redaktor naczelny dwujęzycznego kwartalnika "Dialog"