Jezus narodził się w Galilei a nie w Betlejem
„Super Express”: - Panie profesorze, czy Jezus jest postacią historyczną?
Prof. Łukasz Niesiołowski-Spano: - Tak, Jezus jest postacią historyczną. Chociaż musimy oddzielić dwa sposoby mówienia o nim. Z jednej strony mamy bowiem Jezusa – postać religii, którego życie opowiedziane jest w obrębie kościołów chrześcijańskich na podstawie bliższych lub dalszych danych zasłyszanych przez uczniów Jezusa i ich następców jako o Bogu. Natomiast historyk musi mówić o Jezusie inaczej, bo musi opierać się na materiałach źródłowych. Dość, niestety, ubogich, choć mogłoby się wydawać, że źródeł dotyczących tak znaczącej postaci będzie zdecydowanie więcej.
- A co z Ewangeliami? To jest źródło historyczne?
- Oczywiście, to bardzo ważne źródło, ale musimy wiedzieć, że wszyscy czterej ewangeliści pisali je, by powiedzieć historię mesjasza, który ma zbawić ludzkość. Nie są historykami krytycznie patrzącymi na opisywane wydarzenia. Używają danych historycznych, imion istniejących postaci po to, by przekonać odbiorców, że Jezus jest naprawdę Chrystusem.
- Czy o narodzinach i wczesnym życiu Jezusa mamy inne źródła niż Ewangelie Łukasza i Mateusza?
- Na temat narodzin Jezusa mamy tylko te dwie Ewangelie. Wszystkie późniejsze tradycje są od nich zależne. Co ciekawe, obie relacje są w wielu miejscach sprzeczne. To, co się w nich zgadza to miejsce narodzin, ale różnią je okoliczności i czas.
- Narodziny Jezusa świętujemy 25 grudnia, choć wydaje się niemal pewne, że to nie jest data jego urodzin. Skąd zatem ten dzień?
- Prawdopodobieństwo, że to 25 grudnia jest jak 1 do 365. Tak naprawdę nie mamy żadnych źródeł, które potwierdzałyby konkretną datę Jego narodzin. Uznanie, że Jezus urodził się w dniu przesilenia zimowego wiąże się z dość młodą tradycją judaistyczną i świętem Chanuki oraz tradycją rzymską bóstwa znanego jako Sol Invictus kultywowaną przez cesarza Konstantyna. Problem z datą urodzin Jezusa polega na tym, że ona dla tradycji teologicznej nie była taka ważna. Dużo ważniejsze z religijnego punktu widzenia były – odpowiednio – śmierć Jezusa i jego poczęcie. Dlatego nawet w IV w., kiedy chrześcijaństwo stało się religią państwową w Rzymie, Boże Narodzenie ciągle nie było tak ważne liturgicznie, jak jest to obecnie.
- Skoro już wiemy, że data 25 grudnia jest raczej symboliczna, to może jesteśmy chociaż w stanie ustalić rok narodzin Jezusa?
- Narracje Mateusza i Łukasza bardzo wyraźnie wskazują na lata, kiedy to miało mieć miejsce. Opowieść o trzech mędrcach, Herodzie zaniepokojonym narodzinami potencjalnego konkurenta dla siebie i rzeź niewiniątek sprawia, że dwie rzeczy są dla nas jasne. Po pierwsze, nie dzieje się to później niż w 4 r. p.n.e., ponieważ Herod Wielki właśnie wtedy zmarł. Po drugie, rzeź niewiniątek to fikcja literacka, która podobnie jak opowieść o Mojżeszu i jego cudownym ratunku przed zamordowaniem wszystkich pierworodnych przez faraona ma wskazywać na to, że Jezus jest kimś wyjątkowym. To jedna wersja.
- A druga?
- Wiąże się ze wskazaniem w Ewangelii Łukasza, że Jezus urodził się w czasie spisu powszechnego prowadzonego przez Kwiryniusza w 6 r. n.e. Mamy więc różnicę przynajmniej 10 lat jeśli chodzi o ewangeliczne świadectwa. Jako historyk muszę więc powiedzieć jasno: nie wiemy, w którym roku urodził się Jezus i nigdy się tego nie dowiemy.
- To spróbujmy chociaż ustalić miejsce narodzin. To było Betlejem?
- Ewangeliści umieszczają miejsce narodzin właśnie tam, ponieważ starotestamentowe proroctwa mówiły o tym, że Mesjasz będzie pochodził z rodu Dawidowego, który wywodził się z Betlejem i według proroka Micheasza urodzi się właśnie w Betlejem. Historycznie jestem niemal pewien, że Jezus się tam nie urodził. Znów wskazane przez ewangelistów miejsce urodzin ma dowieść tego, że mamy do czynienia z zapowiedzianym zbawicielem.
- No dobrze, to może wiemy, z jakiej rodziny pochodził? Ubogiej rodziny cieśli Józefa?
- Tak wskazywałaby tradycja chrześcijańska, która w skromnym pochodzeniu Jezusa widziała duży walor. To jednak problematyczne w kontekście późniejszego życia Jezusa, który nie tylko potrafił rozmawiać z prostymi ludźmi, ale także potrafił prowadzić uczone dysputy z elitą. Wskazywałoby to, że był człowiekiem wykształconym, a wykształcenia w tamtych czasach nie dało się zdobyć nie mając pieniędzy. Ewangelia na określenie zajęcia Józefa używa słowa, które można tłumaczyć jako cieśla, ale równie dobrze może oznaczać budowniczego, inżyniera, architekta, czy przedsiębiorcę budowlanego.
- Czyli Józef mógł być po prostu – używając współczesnego języka – deweloperem.
- No właśnie. To by oznaczało, że wcale nie był taki ubogi. Co więcej, tradycja ewangeliczna wskazująca, że Józef był członkiem rodu Dawida, a więc rodu królewskiego, co sugeruje nam, że wcale nie pochodził z pospólstwa. To pochodzenie lokowałoby go raczej w górnej części hierarchii społecznej.
- A co wiemy o Marii?
- Historycznie nie wiemy o niej nic.
- Nawet tego, czy rzeczywiście była dużo młodsza od Józefa i miała mieć 14 lat?
- Moim zdaniem, ewangeliści tworzą obraz, który był prawdopodobny dla ich odbiorców w I w. n.e. To, że Maria jest bardzo młoda ma służyć w opowieści temu, by upewnić czytelników, że Jezus rzeczywiście był jej pierworodnym. A Józef ma być na tyle stary, by między małżonkami nie doszło do tego, z czego biorą się dzieci, by Jezus nie miał potem rodzeństwa.
- Co możemy powiedzieć o okolicznościach narodzin Jezusa? Według tradycji zabrakło dla niego miejsca w gospodzie, więc do narodzin doszło w grocie, czy też stajence, generalnie wśród pasterzy.
- Znów mamy tu do czynienia, jak się wydaje, z konwencją literacką, która ma swoim odbiorcom przedstawić opowieść o postaci, która wyszła z dołów społecznych, by stać się królem niebios. Im dłuższa droga do wywyższenia, tym bardziej efektowna opowieść. Nie jest to wynalazek ewangelistów, bo jeśli wrócimy do opowieści o Mojżeszu, mamy tam do czynienia z synem niewolników, który staje się przywódcą całego Izraela. Józef syn Jakuba sprzedany w niewolę, siedzi w więzieniu i ostatecznie zostaje wywyższony do tego, że staje się pierwszym ministrem na dworze faraona. Ta konwencja literacka pt. „z biedaka król” jest bardzo częsta w literaturze starożytnej. I tak naprawdę tylko tyle mówi nam ewangelia. Nie należy przywiązywać się do groty, pastuszków...
- I gwiazdy betlejemskiej...
- Tak, bo wielu astronomów sprowadziła już na złą drogę. Nie znając konwencji, próbowano szukać historycznych realiów. Jeśli trzej mędrcy ze Wschodu mieli być prowadzeni jakimś ciałem astronomicznym i trafili do Jerozolimy, to może to była ta czy inna kometa. Próbowano to wszystko rekonstruować, ale od samego początku było to skazane na porażkę. Tekst nie mówi nam o rzeczywistym ciele niebieskim, prowadzącym mędrców, ale o wydarzeniu cudownym, które ma podkreślać wyjątkowość Jezusa.
- Jeśli nie grota, jeśli nie pastuszkowie, to w jakich warunkach mógł urodzić się Jezus?
- Jeśli zgodzimy się, że Józef nie jest tak ubogi, jak chce się go przedstawiać, to Jezus urodził się w średniozamożnym gospodarstwie domowym w Galilei. To nie był dom podobny nawet do bogatego rolnika z Egiptu. Trzeba pamiętać, że Palestyna gospodarczo jest zacofana. Jest ubogą prowincją Cesarstwa Rzymskiego. W związku z tym Józef nie mieszkał w wystawnym domu. Raczej nie był na tyle majętny, by mieć dom dwukondygnacyjny. Miał na pewno przyległą do domostwa zagrodę i dach, który był swego rodzaju tarasem, na którym w tamtym regionie toczyło się życie nie tylko towarzyskie, ale i gospodarskie. I zapewne wbrew temu, co czytamy w Ewangeliach, właśnie w takich warunkach – większość ówczesnych dzieci przychodziła na świat w domach. Wydaje się, że tak również było z Jezusem
Rozmawiał Hubert Biskupski, not. TW