"Super Express": - Afera Amber Gold może się okazać dla PO najgroźniejszą z dotychczasowych?
Jerzy Borowczak: - Będzie groźna, jeżeli nie wyciągniemy z tej afery konsekwencji. Muszą one objąć prokuratora wojewódzkiego, prezesa sądu w Gdańsku, szefów CBA, ABW i CBŚ. W końcu jeśli ulica o tym mówiła, a oni o tym nie wiedzieli, to po prostu nie nadają się do swojej pracy.
- Nie obawia się pan, że groźniejsze niż niewyciągnięcie konsekwencji wobec tych ludzi mogą się okazać coraz częściej stawiane pytania o powiązania ludzi pomorskiej PO z Marcinem P.?
Myślę, że nie. Uczestniczyłem w wielu różnych wydarzeniach w Gdańsku i nigdzie go nie spotkałem. Jestem w tym środowisku i jeśli coś byłoby na rzeczy, to bym o tym wiedział. Dlatego nie chce mi się wierzyć, że mógł mieć coś wspólnego z ludźmi PO.
- PO rządzi na Pomorzu 10 lat i doskonale wie, kto działa w biznesie. Choćby towarzysko wasi ludzie nie byli związani z Marcinem P.?
- Pamiętam, kiedy organizowaliśmy komitet wsparcia EURO 2012, wielu prywatnych przedsiębiorców, których znamy od lat, pomogło nam otworzyć 16 boisk dla młodzieży. To była bardzo dobra współpraca.
- Skoro tak znacie przedsiębiorców, od razu powinna wam się zapalić czerwona lampka, że pojawia się młody milioner znikąd, który rozdaje pieniądze na lewo i prawo.
- Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że istnieje ktoś taki jak pan Marcin P. Może to mój błąd.
- Na organizowanych przez sniego imprezach bawiła się śmietanka towarzyska Gdańska - księża, policjanci, dziennikarze. Pan albo pańscy koledzy też na nich bywaliście?
- Ja nie byłem. Trafiają do mnie różne zaproszenia, ale od tej firmy nigdy.
- Jeśli koledzy mieli bliższe relacje z panem P., byłaby to kompromitacja dla całej PO?
- To nie kompromitacja. Przecież nie możemy z góry uważać przedsiębiorców za oszustów. Chcę ich wszystkich traktować z dobrą wiarą i nie mam oporów, aby się z nimi spotykać.
- Potrzeba jednak trochę ostrożności, z kim ma się do czynienia. Zabrakło jej prezydentowi Gdańska, który nieraz przecież wygłaszał peany na cześć pana Marcina P.?
- Ja bym go nie wychwalał.
- Pewnie dlatego zaczął kasować ze swoich stron internetowych wyrazy podziwu dla szefa Amber Gold. To problem dla pana prezydenta, skoro tak się tego wstydzi?
- Oczywiście, że jest to problem. Niemniej, uważam, że służby nie pomogły mu go uniknąć. Ktoś powinien się zgłosić do Pawła Adamowicza i powiedzieć: "Panie prezydencie, proszę uważać, bo prowadzimy przeciwko panu P. śledztwo". Jako poseł spotykający się z różnymi ludźmi, oczekiwałbym takiej informacji o kimś podejrzanym.
- Nie drżycie w PO, że pan Marcin P. wpłacał pieniądze na konta partii?
- Nie, choć wszystko jest możliwe.
- Czyli nie jest pan pewny, że takiej wpłaty nie było?
- Nie mam pewności, czy Marcin P. nie wpłacał nic na konta PO, bo każdy obywatel może takich wpłat dokonać.
- Zna pan nazwisko Mariusa O.?
- Tak, znam go od trzydziestu lat.
- Podejrzewa się, że to on stoi za Marcinem P., a dodatkowo miał finansować PO.
- Śledzę medialne doniesienia i słyszałem o tym. Jeśli są jakieś dowody na to, czekam na nie. Nie chciałbym, żeby rzucać na kogoś oskarżenia, które nie mają potwierdzenia w rzeczywistości. Zbyt wielu niewinnym osobom zrobiono w ten sposób krzywdę.
- Gdyby się to wszystko potwierdziło, PO miałaby spory problem.
- Miałaby, ale najpierw niech znajdą się na to dowody.
Jerzy Borowczak
Poseł Platformy Obywatelskiej z Pomorza