Wiesław Gałązka: Nie chciałbym, żeby prezydent był odporny na wiedzę

2011-02-11 3:25

Ekspert ds. wizerunku medialnego i znani publicyści w debacie "Super Expressu" oceniają szkodliwość wpadek prezydenta Komorowskiego dla wizerunku Polski

"Super Express": - Ze spotkań prezydentKomorowskiego z poli-tykami zagranicznymi przebijają się tylko wpadki. Zdjęcie, na którym idzie pod parasolem z Angelą Merkel, a obok moknie na deszczu Nicolas Sarkozy było zdjęciem dnia we Francji. Z dużymi szansami na zdjęcie tygodnia.

Wiesław Gałązka: - Z przykrością trzeba stwierdzić, że przez 20 lat demokracji nasi politycy skupiali się przede wszystkim na walce między sobą, a nie na podnoszeniu swojej kultury politycznej. Za starszym pokoleniem tych polityków ciągnie się też po prostu dominujący brak dobrego wychowania. Co prawda od prezydenta Komorowskiego ze względu na podkreślane pochodzenie i "herbowość" należałoby oczekiwać więcej. Wygląda jednak na to, że wpisuje się w średnią krajową. Gorsze jest jednak to, że wpisują się w nią także urzędnicy kancelarii. Dobierani z klucza partyjnego, a nie według kompetencji. Większość wpadek w otoczeniu naszych prominentnych polityków wynika właśnie z ich błędów. Gaf nie uniknie żaden...

- Dlaczego mam wrażenie, że Bronisław Komorowski nie unika ich jakby rzadziej niż inni?

- To, że nasi politycy wypadają w sposób żenujący, wynika często właśnie z ich otoczenia. Gafa z parasolem nie była jego winą. Podobnie jak przekrzywiona flaga za Kaczyńskim. Owszem, to, że usiadł pierwszy przy stoliku, nie czekając na Merkel i Sarkozy'ego, nie było zręczne. Mogło wynikać z problemów językowych, ze źle poprowadzonego protokołu. Może ma zbyt słabą pamięć, by go pamiętać, może nie chce słuchać doradców? Ma jeszcze czas, by się doszlifować i na to liczę. Choć w jego wieku człowiek uczy się jednak nieco wolniej. Oczywiście sami politycy bywają też po prostu odporni na kulturę polityczną.

- Czy "otoczenie" jest jednak w stanie zapanować nad naturą prezydenta? Jak wtedy, gdy uznał za stosowne sprzedać Obamie greps o polowaniu i bezpiecznych kobietach w domu?

- Rzeczywiście, żarty prezydenta bywają rodem z imienin u cioci. Doradcy i politycy zapewne traktują to na zasadach koleżeńskiego wybaczania sobie nawzajem. Nie chciałbym, żeby okazało się, że prezydent jest oporny na wiedzę. Na razie wolę myśleć, że jest to właśnie sprawa otoczenia, które boi się zwrócić uwagę, myśli o utrzymaniu stołków. Nie wiemy, jak są traktowani ci współpracownicy, może też się boją?

- Podczas przemówienia w Waszyngtonie, które na szczęście nie było szerzej dostrzeżone, Komorowski przyznał, że woli improwizować, choć miał coś przygotowanego. I improwizował. O "bigosowaniu", o Islandii, która geograficznie jest poza Europą, ale ratuje ją kawał cywilizacji europejskiej w postaci polskich imigrantów itd... Łagodniejsze komentarze po tym występie brzmiały: "Borat w Waszyngtonie". Może prezydent po prostu "wie lepiej"?

- Tego nie wiemy, ale u polskich polityków jest widoczna światowa tendencja - im dłużej są na szczycie, tym bardziej tracą dystans do siebie i wpadają w poczucie autogenialności. Powoli dochodzi do takiej politycznej lobotomii, kiedy przestają racjonalnie myśleć. Nie chcę jednak, żeby to brzmiało jak atak na naszych. Polacy nie mieli jednak takich wpadek, jak George Bush jr. bądź Silvio Berlusconi. A przecież otoczeniu polityków np. w USA nie można zarzucić braku profesjonalizmu.

- Czy prezydenta może usztywniać to, że media w Polsce nie traktują go już ulgowo? Wyobraźmy sobie wizytę prezydenta w Danii. Spotyka się m.in. z przedstawicielkami miejscowej armii...

- No tak, i wszyscy wypominają mu wypowiedź o "kaszalotach" w tamtejszym wojsku... To może wywołać jakieś kolejne wpadki. Pamiętajmy, że nasze media pastwią się nad politykami bardziej niż media zagraniczne. Zapewne politycy czuliby się lepiej bez tego...

- Na szczęście media nie są od tego, żeby wspierać najsilniejszych tego świata, a więc polityków...

- Nie są, ale trzeba sobie zdać sprawę z tego, że wiele wpadek Komorowskiego czy Kaczyńskiego było jednak wytykanych u nas ze względu na antypatie mediów. Zachodnie media często tego nie dostrzegały...

- Wówczas Komorowskiemu zdarzyło się ogłosić, że Polska "wyjdzie z NATO". Pomylił deficyt budżetowy z długiem publicznym. Powiedzmy, że dzieje się to na szczycie UE. Dziennikarze z innych państw przyjmą to jako przejęzyczenie, czy jednak trochę pożerują?

- Polska nie jest na tyle istotnym krajem, żeby były to informacje na pierwsze strony. Poważne media mogłyby się faktycznie zająć wpadką z wypowiedzią o "wyjściu z NATO". Pozostałe pojawiałyby się raczej w programach rozrywkowych. To nasze media twierdziły, że prezydent Kaczyński kompromituje nas w Europie, niż było tak w istocie. Podobnie z Komorowskim.

- Konkluzja, że wizerunek Polski ratuje nieważność naszego kraju, a nie poziom naszych polityków, jest dość przykra...

- Ale niestety tak jest. Niski poziom naszej klasy politycznej pogłębia jeszcze tę nieważność w ogólnej grze dyplomatycznej.

Wiesław Gałązka

Specjalista ds. wizerunku medialnego