Sławomir Jastrzębowski: Nagradzają się! Jest super?

2011-04-19 4:15

Co to jest? Brak przyzwoitości? Poczucie bezkarności? Że ludzie się nie dowiedzą, a nawet jak dowiedzą, to i tak nam wspaniałym, niezastąpionym, trwającym ciągle, choć na rotujących stołkach POLITYKOM i URZĘDNIKOM nic nie zrobią, bo są na nas skazani i już? Tak właśnie kombinują w swoich głowach nasi wysocy politycy i urzędnicy? Nawet w czasach, kiedy ludzie z powodu kryzysu ledwo wiążą koniec z końcem? Chyba... - pisze Sławomir Jastrzębowski, redaktor naczelny Super Expressu.

Kilkanaście dni temu pisaliśmy o gigantycznych nagrodach, które w swoim gronie porozdawali sobie marszałkowie i wicemarszałkowie Sejmu: Bronisław Komorowski dostał 22 tys. zł, Grzegorz Schetyna - 36 tys. zł, a Ewa Kierzkowska, Stefan Niesiołowski, Jerzy Wenderlich i Marek Kuchciński od 32 tys. zł do 50 tys. zł.

Pogrzmiało, przetoczyło się po mediach i już. No to dziś kolejna "bomba" w "Super Expressie" tego samego kalibru. Otóż jak ustalili nasi dziennikarze, szef Kancelarii Sejmu zarabiający ponad 12 tysięcy miesięcznie dostał w ubiegłym roku nagrody w wysokości 55 tysięcy złotych. Pięknie, a za cóż to? A tego nie wiadomo. Kancelaria Sejmu dyplomatycznie wolała nam nie odpowiadać na to prostackie pytanie w stylu tego okropnego "Super Expressu". To prostackie pytanie brzmi: ZA CO? Nagrody daje się za coś wyjątkowego, nie za zwykłą porządną pracę, bo za pracę jest pensja. Więc za co ta nagroda?

A może u nas w kraju jest już tak dobrze, że urzędnicy i politycy mogą sobie z dobrobytu przyznawać olbrzymie nagrody? Jakiś wstyd? To nie jest kraj dla wstydliwych urzędników...