Pierwsze, co po objęciu mandatu w Brukseli powinien zrobić polityk, to kupić przepastny portfel! Jak podaje oficjalnie Parlament Europejski, wynagrodzenie europosła – po odtrąceniu unijnego podatku i składek ubezpieczeniowych – wynosi aż 29,3 tys. zł. To jednak nie wszystko, bo w Brukseli i Strasburgu pieniądze płyną do polityków codziennie. Dosłownie. Za to, że podpiszą listę obecności podczas posiedzeń, dostają prawie 1,4 tys. zł dziennie na zakwaterowanie.
Europoseł może też liczyć na dietę „z tytułu kosztów ogólnych”. To z tych pieniędzy politycy mają opłacać wynajem i prowadzenie biura, rachunki telefoniczne czy sprzęt komputerowy. W 2019 r. taka zryczałtowana dieta to prawie 19,5 tys. zł! A to wcale nie koniec strumienia gotówki, który zalewa kieszenie europejskich polityków.
Na zakończenie kadencji europosłowie dostają bowiem odprawy. Po pełnej, 5-letniej kadencji wynosi ona prawie 150 tys. zł! Mało?! Dla europosłów pewnie tak! Po ukończeniu 63. roku życia przysługuje im emerytura za każdy rok w PE. Po jednej kadencji wynosi ona ok. 6 tys. zł. Rekordziści, którzy pracują w Brukseli lub Strasburgu przez trzy kadencje mogą więc liczyć nawet na świadczenie w wysokości 20 tys. zł!
Współpraca z europosłami także się opłaca, bo mogą sobie dobierać asystentów. Ile zarabia taki pomocnik europosła? Zgodnie z przepisami obowiązującymi w PE, na pensje dla asystentów jednego posła przypada ponad 107 tys. zł miesięcznie! Asystenci krajowi w Polsce zarabiają średnio 12,7 tys. zł. Do tego politycy dostają jeszcze zwrot kosztów podróży poza Polską. To aż 20 tys. zł rocznie! Dzięki kilometrówce bardziej oszczędni mogą się zdecydować na podróż autem. Za pokonanie trasy Warszawa-Bruksela PE zwraca ponad 5,5 tys. zł.