- Żałuje pani niedzielnego zajścia w porannej audycji Radia Zet "Siódmy Dzień Tygodnia"? Przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak opuścił studio, zarzucając pani brak obiektywizmu i dziennikarskiej rzetelności.
Monika Olejnik: - Niczego nie żałuję. To przewodniczący klubu powinien żałować, że zachowuje się jak małe dziecko, chodząc na skargę. Ja mogę być jedynie zaskoczona jego zachowaniem, bo po poprzedniej audycji przepraszał mnie za to, że wyrażał się zbyt emocjonalnie, a w ostatnim programie nie wydarzyło się nic takiego, co by uzasadniało decyzję o opuszczeniu studia. Poprosiłam tylko o odniesienie się do słów Jarosława Kaczyńskiego dotyczących anihilacji jego partii. To nie było pytanie kontrowersyjne czy prowokacyjne.
Przeczytaj koniecznie: PiS idzie na wojnę z Moniką Olejnik. Hofman wysyła SMS-a: "Nie przyjmujcie zaproszeń do programu 7. dzień tygodnia"
- To dlaczego poseł wyszedł ze studia?
- Nie wiem. Ponieważ jednak miał ze sobą listy do szefów Radia Zet i Rady Etyki Mediów i zaraz po wyjściu ogłosił ich treść dziennikarzom, to mogę się domyślać, że napisał je przed programem i całe zajście wyreżyserował. Nie wierzę w to, by w drodze z piątego piętra na parter zdołał sprokurować oba listy.
- Politycy PiS skarżą się, że układa pani listę gości w ten sposób, że zawsze wszyscy są przeciwko odosobnionemu politykowi tej partii.
- Odosobniony mógł się czuć np. Jan Rokita, gdy wraz z nim w studio znajdowali się ludzie władzy, jak Roman Giertych, Andrzej Lepper i jeden przedstawiciel PiS. Rokita należał wówczas do opozycji, ale jakoś dawał sobie radę. Proponuję panu Błaszczakowi, by wziął z niego przykład.
- Czyli nie ma pani żadnego problemu z politykami tej konkretnej partii?
- Nie mam. Audycję prowadzę od dziesięciu lat. Przez ten czas przychodzili do mnie Lech i Jarosław Kaczyńscy oraz inni politycy PiS. Czasami nasze rozmowy były burzliwe i pełne emocji, ale teraz po raz pierwszy zdarzyła mi się sytuacja, że polityk obraził się i wyszedł w trakcie programu.
- Mariusz Błaszczak nie jest jedynym politykiem PiS, który zarzuca pani stronniczość. Zbigniew Ziobro mówi, że od 2007 roku nie przychodzi do pani, bo czuł się traktowany gorzej niż politycy innych opcji.
- To dziwne, że tak mówi. Bo to ja z braku okazji nie zapraszam go od wielu lat. Zapraszam wielu polityków wpływowych PiS, a sam Jarosław Kaczyński ogłosił ostatnio, że Zbigniew Ziobro nie jest politykiem nr 2 w partii.
- Tymczasem rzecznik PiS Adam Hofman wysłał SMS-y do wszystkich polityków partii, aby nie przychodzili do pani audycji "Siódmy Dzień Tygodnia". Nie boi się pani takiego bojkotu?
- Nie boję się. Przypomnę, że prezes Kaczyński już raz bojkotował Radio Zet mówiąc, że wstydziłby się tam pracować. PiS bojkotował też TVN 24 i Super Stację. Teraz najwyraźniej przyszła kolej na mnie. Trudno. Nic na to nie poradzę. Ale w niedzielę przy stole zawsze będzie miejsce dla PiS.