W czasie kiedy nie wiadomo na jakich warunkach może zakończyć się wojna za naszą wschodnią granicą, kiedy pod znakiem zapytania stawiana jest obecność amerykańskiej armii w Europie, a nawet obecność USA w NATO, jeszcze bardziej intensywna staje się dyskusja o naszym bezpieczeństwie. Generał Tomasz Drewniak zapytany, czy pobór powszechny jest rozwiązaniem, które warto brać pod uwagę, zaprzecza. Widzi jednak inne możliwości na zwiększenie potencjału Wojska Polskiego.
Państwo powinno zbudować cały system szkolenia rezerw. Na froncie z bronią w ręku walczy 15-20% składu osobowego sił zbrojnych. Potrzebujemy więc więcej wojska w wojsku, a wiele funkcji pomocniczych powinno być zabezpieczonych przez rezerwowe, a nawet outsourcingowe struktury. Bo jak ktoś jest kierowcą to może jeździć w firmie X, a może jeździć w wojsku.
Mówi generał Drewniak i dodaje, że dzisiaj w polskiej armii zdecydowanie brakuje takiego rozwiązania. Jego zdaniem państwo musi odrobić to zadanie domowe.
Dzisiaj w wojsku są tysiące stanowisk związanych z informatyką, z łącznością, a przecież tysiące takich osób mamy na rynku cywilnym. Wojsko powinno raczej skupić się na tym, żeby wyszkolić żołnierzy do zabijania, a nie sztabowców kucharzy i przedstawicieli innych pomocniczych zawodów.
Generał Tomasz Drewniak ma też nadzieję że cała Europa za kilka lat zdecydowanie zwiększy swoje możliwości obrony. Obawia się jednak, że gdyby USA wycofały swoje siły ze Starego Kontynentu to jeszcze długo nie będzie on gotowy na samodzielne odparcie ataku ewentualnego wroga.- Amerykanie są dowódcami wszystkich komponentów i gdyby oni wyszli z Europy to musimy się po prostu tego nauczyć, musimy to zbudować i nauczyć się działać w tym duchu - mówi były wojskowy.