Roman Giertych przed przemianą żądał ujawniania się liderów lewicy, którzy chcą wejść w homoseksualny związek partnerski. Podkreślał, że z "dwóch samców nie urodzą się nowe zwierzątka". Deklarował: "na gruzach okrągłego stołu zbudujemy IV RP". Chadzał na manifestacje, by "przeciwstawiać się wstrętnym pederastom". Przedkładał Dobraczyńskiego nad Gombrowicza. Twierdził, że PO, Samoobrona i SLD "tworzą pewnego rodzaju quasi-mafię" i uważał, że ojcu Rydzykowi "na pewno należy się Order Orła Białego". Traktat lizboński oceniał jako "po trzykroć zdradę". Ale to już historia.
Dzisiejszy Roman Giertych w wywiadzie dla "GW" cytuje Adama Michnika, grzmiąc, że Platforma Obywatelska zapomniała o słowach tego intelektualisty. Ba, poucza, że sama "Wyborcza" o nich zapomniała! Podkreśla, że nigdy nie był "dzieckiem Rydzyka". Dzisiejszy Giertych nie przyjąłby też Dmowskiego do partii za jego "otwarcie antysemickie" poglądy. Przestrzega przed niebezpiecznymi radykałami z PiS i ONR. Głosi wręcz, że to on ograniczał radykalizm PiS w rządzie, a nie odwrotnie. Kto wie, może chadza nawet jak Kazimierz Marcinkiewicz po gejowskich knajpach?
W Polsce w zamian za pokłócenie się z Kaczyńskim wybacza się wiele. Nawet poparcie dla nocy teczek i zakazu aborcji (przypadek Stefana Niesiołowskiego). Czy elity wybaczą przeszłość Giertychowi? Od czasu koalicji przeszedł długą drogę. Co prawda na początku miał jeszcze nadzieję na budowanie jakiejś siły politycznej z Samoobroną. Na wspólnej konferencji Giertycha i Leppera padło: "traktujcie nas jako jedno ciało". Wkrótce okazało się, że część "wspólnego ciała" mogła brać udział w gwałcie i molestowaniu seksualnym. Lepper zrobił się passé, sondaże miał słabsze, niż myślano, i po sromotnej porażce LPR Giertych zdecydował się wycofać z polityki.
Przez te kilka lat Giertych zbudował jednak przyjacielskie stosunki z Radkiem Sikorskim. Panowie odwiedzają się, są ze sobą blisko. Minister Sikorski, swojego czasu jeden z dwóch kandydatów Platformy na prezydenta RP, mówi o Giertychu per "Romek". Gdy czuje się obrażony przez media bądź internautów, wtedy "Romek pisze pozwy".
Niewykluczone, że przy jakiejś rekonstrukcji rządu doczekamy się powrotu nie tylko Giertycha do polityki i członkostwa w PO (były szef wszechpolaków zaprzecza temu coraz słabiej, dodając "raczej"). Być może doczekamy się powrotu także do rządu? Ostatnio pojawiły się, także w Platformie, głosy o tym, że premier Donald Tusk nieco się zmęczył. Zaczął "zużywać".
Roman Giertych jest świeży, nieco sobie od polityki odpoczął i jak wynika z jego medialnej (i adwokackiej) aktywności, do "zużycia" jest mu daleko. Delikatnie mówiąc, zrewidował swoje poglądy na tyle, żeby móc zostać nowym liderem Platformy. I nawet jeżeli nie szefem rządu, to przynajmniej nowym dyrektorem Muzeum Historii Żydów Polskich. Choć obawiam się, że w neofickim zapale mającym wymazać dawne grzechy były szef wszechpolaków zmieni nazwę tej instytucji na "Muzeum Historii Polskich Żydów i Pederastów"...