W dodatku „hojność za nasze”.
Za "wasze"?! I robią to ci sami dziennikarze, którzy pielęgniarki lub nauczycieli strajkujących przeciwko rządom PiS zawsze popierały. Kiedy przestają protestować przeciwko niesłusznej partii, wtedy są „nasi”. Kiedy ośmielą się porozumieć, bądź protestują przeciwko partii słusznej, wtedy są darmozjadami żyjącymi „za wasze”, a rząd „ulega naciskom grup społecznych”.
Wiem, wiem. Będą tłumaczyli, że w tekście, mniejszym drukiem napisali, że to informacja, że opłaca się protestować. I oni i ja doskonale jednak wiemy, po co się robi leady, infografiki i krzykliwe tytuły.
Po tych bredniach na temat „hojności” podwyżek dla pielęgniarek i nauczycieli proponuję, żebyście byli konsekwentni. W ramach walki z żyjącymi „za wasze” pielęgniarkami, sami róbcie sobie zastrzyki i pobierajcie krew. Czuwajcie przy chorych, asystujcie przy zabiegach i róbcie inne rzeczy. Najlepiej gazetą, w której wybijacie na pierwszą stronę takie bzdury.
Nie wiem co trzeba mieć między uszami, by nie dostrzegać, że mamy w Polsce dramat z niedoborem pielęgniarek. Od znajomych lekarzy wiem, że z przymusu zatrudniają już osoby, których kilka lat temu jeszcze nie dopuściliby do pacjenta. Wśród nauczycieli w ostatnich latach zaczęto dyskutować o groźbie selekcji negatywnej do zawodu. Nie słyszeliśmy o tym chyba od lat 90.
Wszyscy ci ludzie naprawdę mogą zagłosować nogami. Odchodząc z zawodu, wyjeżdżając, idąc „na prywatne”. I owszem, jeżeli jakiś rząd lub partia może ich „kupić”, to kupić powinna. To nawet jej psi obowiązek.
Czytając teksty o „rozdawaniu” pielęgniarkom cieszę się z jednego. Z tego, że rząd nie rozdaje już „hojnie naszych pieniędzy” w postaci reklam ministerstw i spółek Skarbu Państwa gazetom wypisującym takie brednie. I że w praktyce muszą się zderzyć z wolnym rynkiem i brakiem rozdawnictwa, o czym tak lubili teoretyzować.
Społeczeństwo bez wypisujących głupoty dziennikarzy spokojnie sobie poradzi. Bez pielęgniarek, lekarzy i nauczycieli nie przetrwa na pewno.