mirosław skowron

i

Autor: "Super Express"

Mirosław Skowron, szef działu Opinie o frekwencji wyborczej: W obronie absencji wyborczej

2018-10-20 10:28

Niemal wszyscy przekonują państwa do tego, żeby „trzeba iść i głosować”. Przekonuje do tego nawet rysunek pod tym komentarzem! Przekonują politycy, media, wszyscy grzesznicy i święci. Niewykluczone, że nawet kiedy wyjdą państwo na spacer z psem, inny pies, który przyjdzie obwąchać waszego, na pożegnanie wyszczeka z siebie: „idź zagłosuj”! Przekonują, że jeżeli nie zagłosujecie, to wygrają „ci drudzy”, którzy są przecież gorsi niż „ci pierwsi”. Najbardziej irytujące jest jednak zmuszanie do głosowania stwierdzeniem, że głos w wyborach to „obywatelski obowiązek”.

Bzdura. Muszę tu zgłosić zdanie odrębne. Obowiązki, to mają wobec was politycy, którzy za wasze pieniądze mają wam służyć. A nie wy macie obowiązki wobec nich. Głos, to wasze prawo.

Osobiście pójdę zagłosować. Wyłączając jeden typ wyborów, o których przyjdzie jeszcze okazja napisać, zawsze głosuję. Tym bardziej w wyborach samorządowych. Nie uważam jednak, żeby każdy musiał i żeby tak było lepiej. Nie uważam, żebym mógł kogoś pouczać, a nie co najwyżej zachęcać. Lepiej głosować będąc przekonanym, niż z przymusu.

Powiedzmy, że idą państwo do restauracji. Dostajecie menu, a tam trzy kiepskie dania. Jedno gorsze od drugiego. I kelner sadzi wam teksty, że musicie. No wiem, jak smakuje – mówi, - ale niech się państwo zmuszą! Za babcię, za dziadka...

Otóż nie musicie. Wyście z knajpy bywa najlepszym wyborem. Tym bardziej, jeżeli każde z tych dań już jedliście i dobrze wiecie, że wszystkie nadają się co najwyżej na kompost.

Wyborca ma prawo nie oddać głosu, jeżeli uznaje, że oferta przedstawiona mu przez polityków jest fatalna, albo żadnemu z nich nie chciało się wystarczająco wysilić, by was do siebie przekonać. Absencja wyborcza, wbrew temu co usłyszą państwo w mediach od wielu osób narzekających na frekwencję, też bywa świadomym wyborem.

I komu jak komu, ale politykom, którzy pracują tak kiepsko, że nie są w stanie zaciągnąć do urn wyborczych elektoratu, wypada to krytykować akurat najmniej.

W wyborach samorządowych jest jeszcze jeden problem. Jest przynajmniej jeden ich element, który jest kompletnie od czapy i nie wiadomo z jakiego powodu ktokolwiek miałby w nim uczestniczyć.

Powiaty.

Z ręką na sercu, trudno wytłumaczyć, po co ten szczebel samorządu w ogóle istnieje. Poza tym, że daje zatrudnienie jakiejś ciżbie działaczy partyjnych. Co chyba wciąż nie jest wystarczającym argumentem, żeby wskazać na akurat tej kartce jakiekolwiek nazwisko.