Kaczyński przemawiał krótko i dość ogólnie, dając znać, że czuwa i panuje, a główne role mają grać inni. Nieco sztucznie wyszło podpisywanie porozumień z „koalicjantami” (do tej pory się nie porozumieli?), ale już pomysł z prezentacją kandydatów przez rodziny był sensowny.
Gwiazdą konwencji był premier Morawiecki, chyba rzeczywiście budowany już na przyszłego lidera prawicy. Były obietnice, zaskakująco mocna (choć logiczna) nawalanka w PSL. I sporo „wstawaniazkolan” w kontekście Unii Europejskiej, ale głównie przez odbijanie ulubionego refrenu opozycji o „wyprowadzaniu nas z Unii przez PiS”.
Obiektywnie trzeba stwierdzić, że Platforma przed swoją sobotnią konwencją ma pewien problem. W poprzedniej kampanii budowała się albo strasząc Macierewiczem, albo przekonując, że PiS „obiecuje i nie zrealizuje”. Po 500 plus i bez Macierewicza w rządzie, Grzegorz Schetyna połykający kilka słów o końcu demokracji i Radek Sikorski piętnujący PiS raczej nikogo nie porwą.
PiS swoje, Platforma swoje, a tymczasem w Tarnobrzegu lokalni korwiniści zarejestrowali być może czarnego konia tych wyborów: Komitet Wyborczy "Zaznacz Tutaj". Oczywiście można ich jeszcze przebić rejestrując Komitet Wyborczy "Tu Postaw Krzyżyk", ale i tak jestem ciekaw starcia tego komitetu z takimi oldschoolowymi nazwami jak PiS czy Platforma.
Na razie najważniejszym newsem tej kampanii jest jednak to, że PKW w ostatniej chwili zrezygnowała ze słynnej „książeczki”. Jak pamiętamy, książeczka przyniosła cztery lata temu wiekopomny sukces wyborczy PSL nawet tam, gdzie o PSL nikt nie słyszał.
W tym roku książeczkę też planowano. Na pierwszej stronie zamiast kandydatów (np. PSL) miał się znaleźć „Spis Treści”. Istniało jednak ryzyko, że w wielu miejscach „Spis Treści” dostałby na tyle dobry wynik, że niemożliwe byłoby bez niego stworzenie koalicji w sejmikach...