Ciekawe były trzy rzeczy. Pierwsza to zapowiedź MSZ "poświęcenia uwagi zielonej energii". Nie za bardzo to rozumiem, bo nie doszło chyba do odwołania stawiania przez Polskę na węgiel. W związku z tym Polska może stać się pierwszym krajem, w którym przed rzuceniem węgla na rynek maluje się go na zielono. Ma to pozytywne strony, bo pozwoli zwiększyć produkcję farby, a także przekwalifikować górników zwalnianych z "wygaszanych" kopalń na malarzy.
Druga sprawa to wyraźne ochłodzenie kwestii związanych z Ukrainą.
I trzecia - podkreślenie powrotu do sojuszu z Niemcami i Francją. Tak politycznego, jak i związanego z bezpieczeństwem...
No nie wiem, nie wiem... Tyle słów padło z ust polityków PiS o wysługiwaniu się przez Tuska i Platformę Niemcom i to wszystko na darmo?! I co z gwarancjami obronności? Przecież PiS sugerował, że Martin Schultz, jeżeli już, to chętnie pojawiłby się w Polsce z jakimiś wojskami, ale po to, by "bronić demokracji" przed PiS, a nie przed Rosją...
Francja? Nie chcę już przytaczać całej gamy dowcipów o francuskiej armii, więc nawiążę do wydarzeń z tego tygodnia. Pod Lyonem francuskim żołnierzom zachciało się jeść. W związku z tym zajechali do McDonalda (co samo w sobie o upadku Francji świadczy). I w tym czasie ktoś rąbnął im na parkingu karabiny. W Polsce McDonaldów też bez liku i nie mam wątpliwości, że gdy przyjdzie co do czego, francuscy żołnierze stojący na straży polskich granic też będą woleli hamburgery od karabinów.
Powiedzmy, że PiS dogada się jednak z Niemcami i Francją. Cytując prezenterkę Pieńkowską: "co się stanie z opozycją"? Przecież Grzegorz Schetyna chciał oprzeć walkę z PiS na ulicy (protesty 2-milionowe) oraz wsparciu zagranicy.
Jeżeli Zachód ich osieroci? Cóż... W czasie, w którym Mateusz Kijowski trzaskał faktury na pięciocyfrowe kwoty, przed kancelarią premiera od ponad 300 dni demonstrowało grono frajerów z KOD, którzy mu wierzyli. I protestując, donieśli z dumą, że "ogromnym wsparciem" było dla nich to, że limuzyna z Angelą Merkel, przejeżdżając, "ostentacyjnie przy nich zwolniła".
Opozycji można życzyć tego, żeby za rok Grzegorz Schetyna nie cieszył się, że mijając jego, zwolniła jeszcze bardziej ostentacyjnie.
Zobacz: Joanna Kluzik-Rostkowska: Bartłomiej Misiewicz ważniejszy od prezesa PiS