Minister Krystyna Szumilas: W szkołach będzie więcej historii

2012-04-13 4:00

O likwidowaniu szkół, zmniejszaniu lekcji historii, Karcie Nauczyciela i innych reformach edukacji rozmawiamy z minister Krystyną Szumilas.

"Super Express": - Ministrem edukacji została pani w listopadzie ub.r. Jak ognia unika pani jednak dziennikarzy. Premier zakazał występów w mediach, bojąc się, że może sobie pani nie poradzić z krytyką?

Krystyna Szumilas: - Ta sytuacja należy już do przeszłości. Początki są zawsze najtrudniejsze, dlatego skupiłam się na przygotowaniu najważniejszych spraw. Pracowałam nad zmianą ustawy o przesunięciu wieku szkolnego, nad rozporządzeniami do reformy szkolnictwa zawodowego, zmianami w szkołach ponadgimnazjalnych. Dzięki temu dyrektorzy szkół mogą spokojnie przygotować organizację nowego roku szkolnego, a nowy sposób kształcenia zawodowego będzie przystosowany do potrzeb rynku pracy. Zamiast z dziennikarzami spotykałam się więc z dużymi wyzwaniami. Te miesiące to był czas intensywnej pracy.

- Wyzwaniem jest scheda po Katarzynie Hall: likwidowanie części szkół, zmiany w programach szkół ponadgimnazjalnych? Pani to kontynuuje i co gorsza wprowadza w życie...

- To trudne, ale bardzo potrzebne zmiany. Bez nich nie będzie znacznej poprawy jakości edukacji w szkołach. To, że budzą niepokój, jest raczej wynikiem braku rzetelnej informacji. Ten obszar był zaniedbany, dlatego jednym z ważnych zadań jest m.in. upowszechnianie wśród rodziców, uczniów i nauczycieli wiedzy dotyczącej wszelkich nowych rozwiązań.

- Kiedyś było "tysiąc szkół na tysiąclecie", dziś dwa tysiące, ale do likwidacji...

- Za sieć szkół odpowiadają samorządy. Obecna sytuacja nie jest wynikiem reform, ale głębokiego niżu demograficznego. W ciągu ostatnich 6 lat ubyło ponad milion uczniów. Liczba zgłoszonych do likwidacji szkół jest niższa, jednak dokładne dane będziemy mieli we wrześniu, kiedy zbierzemy je z systemu informacji oświatowej.

- Jakie dane macie dziś?

- Dane z marca pokazują, że samorządy zgłosiły 727 likwidacji szkół. Ale część się z tego wycofa, bo to ostateczność. Wcześniej robią wszystko, aby szkołę uratować, zmniejszając np. liczbę uczniów w klasach.

- Zlikwiduje pani Kartę Nauczyciela?

- Nie pracuję nad tym. Od 1 września nauczyciele otrzymają podwyżkę o 3,8 proc.

- Ale premier Tusk miesiąc temu zapowiadał debatę o Karcie Nauczyciela.

- Premier powiedział tylko, że taka debata może zostać rozpoczęta przez środowiska, które już dziś głośno mówią o konieczności zmian. Podkreślił jednak, że rząd nie pracuje nad tymi zmianami.

- Kolejna reforma to zmiana programu nauczania. Nie odwiedziła pani głodujących w Krakowie przeciwko likwidacji lekcji historii w szkołach ponadgimnazjalnych.

- Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że historia w szkole jest likwidowana. Historii będzie więcej. Licealista, który dzisiaj uczy się historii na poziomie podstawowym, ma w pierwszej i drugiej klasie 2 godziny historii tygodniowo, a w trzeciej jedną. Od września będzie miał w pierwszej, drugiej i trzeciej po dwie godziny tygodniowo. Zmienia się tylko sposób uczenia przedmiotu. Do tej pory gimnazjalista zaczynał od średniowiecza i kończył na współczesności. W liceum było podobnie, tyle że w klasie maturalnej było za mało czasu na najnowszą historię Polski.

- Ale od drugiej klasy zamiast historii ma być przedmiot "historia i społeczeństwo".

- Licealista pozna w pierwszej klasie historię najnowszą, natomiast w drugiej i trzeciej będzie, bazując na zdobytej wiedzy, uczył się jej w sposób przekrojowy, analizując przyczyny i konsekwencje zdarzeń historycznych.

- Teraz strajk głodowy trwa w Warszawie. Odwiedzi pani strajkujących?

- Moje zaproszenie do rozmowy na temat historii w szkole jest cały czas otwarte. Zaprosiłam protestujących do ministerstwa. Wszelkie wątpliwości powinny być wyjaśnione.

- Kolejna sprawa - sześciolatki w szkołach. Rodzice i nauczyciele mówią, że ta reforma była nieprzemyślana. Szkoły są nieprzygotowane, a rząd po prostu stwierdził: dzieci do szkół i kropka.

- Dziś w 90 proc. szkół podstawowych są już sześciolatki. W klasach pierwszych lub w zerówkach przy podstawówkach. 250 tys. rodziców zaufało reformie, wysyłając swoje sześcioletnie dziecko do szkoły. Zaufanie rodziców to najlepszy wyznacznik przygotowania szkół. Także samorządy twierdzą, że ich szkoły są gotowe do obniżenia wieku szkolnego. Pomagamy też finansowo. Subwencja oświatowa na 2012 r. została policzona tak, jakby wszystkie sześciolatki poszły do szkół w tym roku. To 600 mln zł, które samorządy mogą wykorzystać na lepsze przygotowanie szkół. Są pieniądze na place zabaw z rządowego programu "Radosna Szkoła" oraz na dodatkowe zajęcia dla dzieci z klas I-III szkół podstawowych z programów unijnych.

- Za dwa lata to zaufanie będzie i tak przymusowe. 6-letnie dzieci są gotowe na skrócenie dzieciństwa?

- Wcześniejsza edukacja nie oznacza skrócenia dzieciństwa. Dziecko w szkole uczy się również przez zabawę, metodami dobranymi do jego wieku. Szkoła pozwala wykorzystać złoty wiek rozwoju dziecka. Dzisiejszy świat, sposób wychowywania, dostęp do informacji i technologii, nowoczesnych zabawek edukacyjnych i gier powoduje, że dziecko rozwija się o wiele szybciej niż rówieśnicy sprzed dwudziestu lat. Jestem matką i babcią, i wyraźnie widzę różnicę w rozwoju dzieci.

- Po protestach rodziców i dyrektorów przełożyliście jednak to obowiązkowe "wykorzystywanie złotego wieku dziecka". Zgodziliście się, że nastąpi później...

- Słucham głosów wszystkich środowisk i ich nie lekceważę. Dlatego zaproponowałam przesunięcie. Są środowiska, które namawiają do odstąpienia od reformy, ale też takie, które mają za złe przesunięcie jej w czasie. Za jak najszybszym obniżeniem wieku szkolnego opowiadają się samorządy, dyrektorzy szkół skupieni w Ogólnopolskim Stowarzyszeniu Kadry Kierowniczej Szkół i nauczyciele z ZNP.

- Skoro są przygotowane, to dlaczego przesunęliście reformę o dwa lata? Można wymienić przykłady placówek w największych miastach, w których szkoły odradzały to rodzicom, miały przepełnione klasy...

- Mając na uwadze takie szkoły, zdecydowałam się na przesunięcie obowiązku szkolnego sześciolatków na 2014 r. Jednak termin ten jest ostateczny i wszystkie placówki muszą się do tego dostosować. To też najbardziej optymalny termin ze względu na demografię. Mimo obniżenia wieku szkolnego liczba uczniów będzie wówczas mniejsza niż choćby w 2005 r.

- Jakie decyzje podejmie pani w najbliższym czasie?

- W tej chwili najważniejszy jest dla mnie pilotażowy program "Cyfrowa szkoła" w podstawówkach.

- Eksperci, wydawcy i informatycy nie zostawili na tym programie suchej nitki. Rozporządzenie jest nieprecyzyjne, a sam pomysł może zabić książkę i obniżyć jakość nauczania...

- To bezpodstawne zarzuty. Świadczy o tym chociażby ogromne zainteresowanie szkół uczestnictwem w programie. Szkoły otrzymają mobilne pracownie komputerowe, nauczyciele pomoc w wykorzystaniu ich do prowadzenia lekcji, a uczniowie dostęp do bezpłatnych e-podręczników. Nie wyklucza to przecież korzystania z tradycyjnych książek. A używanie nowoczesnych technologii na lekcjach podniesie efektywność i jakość nauczania.

- W sondażu "Głosu Nauczycielskiego" program "Cyfrowa szkoła" uzyskał zaledwie 7 proc. pozytywnych ocen nauczycieli.

- Przystępujemy do pilotażu i po jego przeprowadzeniu będziemy dysponowali rzetelną wiedzą, co na jego temat sądzą nauczyciele. Mam świadomość, że niektórzy z nich mogą obawiać się uczestnictwa w programie, dlatego najważniejszym jego elementem są szkolenia i wsparcie dla nauczycieli we wprowadzaniu nowoczesnych technik informacyjno-komunikacyjnych.

- W Katalonii czy Norwegii program "Cyfrowa szkoła" poniósł klęskę. Rządy wyłożyły się na nieprzemyślanej reformie. Czy nie obawia się pani podobnego efektu w Polsce?

- To były inne programy. Obserwowaliśmy je i bogatsi o ich doświadczenia stworzyliśmy własny program. Dlatego nie oferujemy tylko zakupu sprzętu komputerowego. Traktujemy program całościowo. E-szkoła ze sprzętem, e-nauczyciel ze wsparciem i e-podręcznik, czyli zasoby, z których można korzystać na lekcji. Komputery nie mogą zastąpić nauczycieli i tradycyjnych lekcji, tylko mają ich wspierać.

Krystyna Szumilas

Minister edukacji narodowej, polityk PO