- Nasza propozycja nie została zaakceptowana przez Ministerstwo Finansów, jest tu rozbieżność – przyznała w poniedziałek Rafalska. Początkowo planowano, że kwestią pensji minimalnych zajmie się rząd podczas wtorkowego posiedzenia. Punkt w ostatniej chwili spadł jednak z harmonogramu.
- Jesteśmy w trakcie negocjacji. Oczekiwania ministra pracy są często większe niż możliwości budżetu
– mówiła we wtorek Rafalska. Minimalna pensja nie może być niższa niż 2217 zł, bowiem tak wynika z przepisów. Taką podwyżkę postulują pracodawcy. Z kolei związkowcy domagają się jeszcze więcej niż zaproponowała Rafalska.
- Rząd się chwali, że gospodarka rozwija się szybko, więc my proponujemy 2383 zł, czyli 50 proc. sredniej pensji. Będziemy negocjować z rządem w tej sprawie negocjować
– zapowiada nam Piotr Szumlewicz (42 l.) z OPZZ. Od pensji minimalnej zależy wysokość innych świadczeń, m.in. zasiłki chorobowe, czy pielęgnacyjne.