"Piątka dla zwierząt" firmowana przez samego Jarosława Kaczyńskiego, negocjacje i podpisanie unijnego budżetu pomimo haseł "Weto albo śmierć" wznoszonych przez Solidarną Polskę (a następnie blokowanie jego wejścia w życie), ogromne tarcia w Porozumieniu Jarosława Gowina - wszystko to kruszyło fundamenty Zjednoczonej Prawicy, ale wciąż trwało przekonanie, że do 2023 roku nie dojdzie do rozłamu, przez który koniecznym byłaby organizacja przedterminowych wyborów. Tymczasem podczas ostatniego posiedzenia Sejmu Solidarna Polska, wbrew stanowisku PiS, zagłosowała wraz z opozycją za dołączeniem do porządku obrad informacji wicepremiera Piotra Glińskiego ws. procedury przyznawania rekompensat w ramach Funduszu Wsparcia Kultury. Zapytany o tę sytuację na antenie RMF FM Marek Suski powiedział, że teoretycznie to tylko jedno głosowanie. - Ale rzeczywiście, można powiedzieć, trochę byliśmy zdziwieni, bo sprawa głosowania nad sprawozdaniem nt. pomocy dla artystów i kultury była przedmiotem wielogodzinnego posiedzenia Komisji Kultury i nagle posłowie z Solidarnej Polski zagłosowali, żeby ponownie ta informacja była na sali sejmowej - dodał po chwili. Następnie zdecydował się jednak być bardziej krytyczny względem Solidarnej Polski. - Polityka, jak pokazuje praktyka, nie jest łatwa, a koalicje z reguły rodzą pewne kłopoty. Ktoś kiedyś powiedział, że jest takie stopniowanie: wróg, śmiertelny wróg i koalicjant. Więc nie wiem, czy Zbigniew Ziobro nie próbuje udowodnić, że to żartobliwe określenie ma w sobie trochę racji - stwierdził mocno. To jednak jeszcze nie był koniec. Na koniec bezkompromisowo stwierdził:
- Jeżeli koledzy z Solidarnej Polski rozstaną się z popieraniem rządu, to wtedy rząd rozstanie się z kolegami z Solidarnej Polski. Być może to spowoduje, że będzie rząd mniejszościowy, a może nawet przedterminowe wybory.
Polecany artykuł:
Jeszcze mocniej na sejmowych korytarzach wypowiedział się marszałek Sejmu Ryszard Terlecki. - Posłowie Solidarnej Polski podczas ostatniego posiedzenia Sejmu pokazali nam figę, przyjmujemy to do wiadomości, będziemy działać konsekwentnie - oznajmił dziennikarzom szef klubu PiS. Dopytywany, co konkretnie PiS zrobi, powiedział zaskakująco, że "damy po łapkach" niesfornemu koalicjantowi. - Niestety tego rodzaju działania muszą rodzić konsekwencje - dodał. Stwierdził też, że "są granice cierpliwości".
Terlecki został także zapytany, czy możliwe są wcześniejsze wybory. W odpowiedzi stwierdził, że to "mało prawdopodobne, bo nikt ich nie chce". - Myślę, że opozycja ich bardziej nie chce niż my - ocenił wicemarszałek. - Na razie mamy większość, ostatnie posiedzenie Sejmu pokazało, że wprawdzie możliwe są pewne potknięcia, ale myślę, że do następnego posiedzenia Sejmu sobie z tym poradzimy - dodał na koniec.