Matka Zbigniewa Ziobry od lat walczyła z lekarzami, którzy opiekowali się jej mężem, gdy w 2006 roku trafił do szpitala. Ojciec ministra Ziobry zmarł po kilku dniach pobytu w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie po zabiegu kardiologicznym. Zdaniem kobiety mąż zmarł przez błędy lekarzy i pielęgniarek. Sprawa trafiła do prokuratury i dwa razy była umarzana. A wznowioną ją w 2013, gdy pojawiły się opinie biegłych z zagranicy, którzy na polecenie Kornickiej-Ziobro przyjrzeli się leczeniu Jerzego Ziobry i sporządzili ekspertyzy. I chociaż są uznał, że czterech lekarzy, którzy zajmowali się Ziobrą nie jest winnych śmierci, to wdowa po Jerzym Ziobrze wciąż nie może pogodzić się ze śmiercią męża. Co więcej, w najnowszym wywiadzie mówi wprost, że jej syn Zbigniew nie angażował się w sprawę, a mógł.
- Uważam, że seria błędów lekarskich, próba ukrywania i tuszowania tych błędów doprowadziła do śmierci męża. I to, choć trwało tylko dziesięć dni, jest zawiłą historią. Przez 10 lat krok po kroku tę historię rozwikłałam - mówi dla "Dziennika Gazety Prawnej" Krystyna Kornicka-Ziobro. I dodaje, że na wszystko, o co walczyła z lekarzami ma dowody: - Poświęciłam na rozwikłanie tej sprawy 10 lat życia, odkryłam serię manipulacji i ogrom powiązań – i tak, na wszystko mam dowody. Kornicka-Ziobro przyznała się do czegoś jeszcze. Powiedziała, że ma żal do syna polityka wtedy ministra sprawiedliwości: - Kiedy mój mąż, a jego ojciec umierał, też był ministrem sprawiedliwości. To był 2006 r. Mam żal do Zbyszka, że wtedy kiedy miał możliwość nakazania przeniesienia sprawy do innej prokuratury, to tego nie zrobił. Nie chciał się w tę sprawę angażować. Sama jeździłam na wszystkie przesłuchania - przyznała.
Zobacz: Matka Zbigniewa Ziobry: Lekarze chcą mnie zrujnować!