Wiadomo, że Marta Lempart to kobieta z charakterem. Spora część obserwatorów wydarzeń politycznych twierdzi, że aktywistka szkodzi Strajkowi Kobiet i jej działalność jest na rękę PiS. Ona sama zdaje sobie sprawę z tego, że wywołuje kontrowersje, i postanowiła ujawnić szokującą prawdę o sobie. - Ja nie jestem osobą sympatyczną. Ludzie są różni. Moje ekspresje i moje emocje nie pasują wielu osobom - przyznała bez ogródek Marta Lempart. - Na razie z badań wychodzi, że mój wizerunek nie szkodzi na tyle, by wymienić mnie na kogoś innego - dodała jednak, zastrzegając przy tym, że nie jest "liderką Strajku Kobiet, tylko jedną z liderek". - Mnie zabraknie na pewno na którymś etapie. Władza próbuje różnych technik, więc to się też wydarzy - stwierdziła tajemniczo. Aktywistka odniosła się także do protestów pod domem Jarosława Kaczyńskiego. - On jest przerażony i bardzo dobrze, niech się boi - mówiła Marta Lempart, która komentowała także krytyczne wobec niej słowa Andrzeja Rzeplińskiego (CZYTAJ O TYM TUTAJ).
ZOBACZ TAKŻE: Leszek Miller ujawnił, co zrobił człowiek Joe Bidena. Dla Morawieckiego to straszny policzek
Były prezes Trybunału Konstytucyjnego w rozmowie Radiem Wnet stwierdził, że "rząd obala się w demokratycznych wyborach". Marta Lempart z kolei uważa, że "ten ruch protestu, który powstał po 22 października, chce obalić rząd". - Bierzemy to pod uwagę w kontekście postulatów - zaznaczyła aktywistka Strajku Kobiet, która stwierdziła także, że z Adamem Rzeplińskim nie ma żadnego konfliktu.