Maria Sniegowaja dla Super Expressu: Putin się nakradł, teraz buduje imperium

2014-03-12 3:00

Jedyne skuteczne sankcje wobec Putina to takie, jakie zastosowano wobec Iranu - uważa politolog Columbia University w Nowym Jorku.

"Super Express": - Wielu tłumaczy awanturnictwo Putina na Ukrainie tym, że po prostu zwariował. Zdaniem Edwarda Lucasa, wśród rosyjskich oligarchów mówi się o jego szaleństwie wywołanym rakiem mózgu. Pani zdaniem, to szaleństwo pcha Putina do przodu?

Maria Sniegowaja: - Nie jestem lekarzem, więc trudno mi oceniać jego równowagę psychiczną. Uważam jednak, że jest pewna logika w ostatnich działaniach Putina. Przede wszystkim to człowiek stawiający sobie zupełnie inne cele niż każdy inny przywódca, który chciałby rozwoju dla swojego kraju.

- Co to za cele?

- Wiemy, że Putin jest wielbicielem twórczości takich rosyjskich filozofów religii, jak Nikołaj Bierdiajew, Iwan Ilin czy Władimir Sołowjow. Często się na nich powołuje w swoich przemówieniach i można odnaleźć w jego działaniach wyraźne nawiązania do ich dzieł.

- Putin przeczytał za dużo niewłaściwych książek?

- Nawet nie o to chodzi. Moim zdaniem, odnajduje w nich odpowiedź na pytanie, jak pożenić swoje kagiebowskie wychowanie z obecną sytuacją geopolityczną i jakie stawiać sobie cele jako przywódca. Proszę sobie wyobrazić kagiebistę, który żyje w przekonaniu, że jest dobry Związek Radziecki i złe NATO. Nagle kraj, w który wierzył, rozpada się i to, co na jego gruzach powstało, w jego przekonaniu okazuje się państwem słabym i poniżonym. Musi sobie na nowo poukładać obraz świata i odnaleźć prawdę. Taki proces myślowy przeszedł, moim zdaniem, Putin.

- I prawdy objawione znalazł w przywołanych przez panią filozofach?

- Owszem. Szczególnie przydał się do tego Bierdiajew, który w różnych okresach swojego życia pisał różne, często wykluczające się rzeczy. Można w jego myśli odnaleźć połączenie socjalizmu z religią podszytą nacjonalizmem. Co ciekawe, Władimir Władimirowicz szuka inspiracji w tych twórcach, którzy tworzyli zręby rosyjskiej filozofii, a w których twórczości brak wyraźnie zarysowanego racjonalnego poglądu na otaczający ich świat. Więcej w nich myślenia symbolicznego niż żelaznej logiki myśli. Właśnie to myślenie w ubiegłym wieku było hamulcem rozwoju Rosji i dziś Putin szuka w nim czegoś dla siebie.

- Co znalazł?

- Np. u Bierdiajewa myśl, że jest pewna linia rozwoju Rosji z jej prawosławnym chrześcijaństwem i mesjanistyczną rolą, którą ma odegrać na arenie międzynarodowej. Dla Bierdiajewa istnieje więź między prawosławiem, konserwatyzmem i socjalizmem. To dość nielogiczne, dzięki temu Putin może śmiało łączyć Rosję carską i Rosję Radziecką z obecną budową imperium, którą się zajmuje. Putin wyczytał też u niego, że kultura się nie rozwija i jedyne, co można dla niej zrobić, to uchronić ją od degradacji. I on przed tą degradacją nadciągającą z Zachodu chroni Rosję, walcząc np. z homoseksualizmem.

- A jak te myśli odnieść do sytuacji na Ukrainie?

- Jeśli chce się budować imperium, to trzeba najpierw pozbierać ziemie. Tak zawsze Rosja budowała swoją mocarstwowość - nie przez reformy, ale przez podbój otaczających ją terytoriów. Teraz kiedy Ukraina postanowiła pójść swoją drogą, Putin stracił ważny, symboliczny dla rosyjskiego nacjonalizmu obszar. Jego misją jest więc przywrócić wielkiej Rusi ziemie, które w wyniku intryg Zachodu utraciła.

- Wydaje się pani, że sam w ten mesjanizm Rosji i siebie jako jej przywódcy uwierzył, czy to tylko propaganda, która ma nadać jego rządom jakieś pozory celowości?

- Trzeba zauważyć, że na początku poprzedniej dekady obserwowaliśmy bardzo szybką putinizację elit intelektualnych, które do tego momentu były w miarę rozsądne. Ta putinizacja oznaczała, że każdy z tej elity chciał się jakoś dziełu swojego przywódcy przysłużyć. Zaczęli więc dzielnie głosić to, co zaordynował Putin. Po tylu latach i oni, i sam Putin zaczęli w to wszystko, co opowiadali sami, wierzyć. Proszę sobie zresztą wyobrazić, że ten człowiek rządzi już 15. rok i przez ten czas zdążył już ukraść wszystko, co można. Stał się jednym z najbogatszych i najsilniejszych ludzi świata. W zasadzie nic już nie musi robić, ale musi znaleźć dla siebie cel, żeby i w oczach Rosjan, i swoich, uzasadnić swoje rządy. Postanowił prowadzić mesjanistyczną politykę.

- Jeśli sam wierzy, że jest zbawcą Rosji, to takiego przesiąkniętego mesjanizmem człowieka bardzo trudno jest powstrzymać racjonalnymi argumentami, które próbuje wobec niego stosować Zachód.

- Moim zdaniem, wnioski z tego, co powiedzieliśmy, powinny być takie, że drobne sankcje, jak te, które w ostatnim czasie Zachód zastosował wobec Rosji, są zupełnie niewystarczające i nie zmuszą Putina do zejścia z drogi, którą obrał. Te sankcje muszą być znacznie silniejsze.

- Jakie?

- Dla wielu takim mocnym uderzeniem byłaby blokada aktywów najważniejszych urzędników państwowych, które mają trzymać na Zachodzie. I dobrze, tylko trzeba pamiętać, że nie dotkną one najbliższego otoczenia Putina, bo ci ludzie nie są głupi i już dawno swoje pieniądze z Zachodu wycofali. Obawiam się, że jedyne, co mogłoby do tych ludzi przemówić, to tak szerokie i bolesne sankcje, jak te wprowadzone wobec Iranu. Chodziłoby o embargo na eksport ropy czy zawieszenie międzynarodowej współpracy ekonomicznej z rosyjskimi firmami państwowymi. Zachód dodatkowo mógłby energiczniej działać na rzecz obniżenia światowych cen gazu i ropy. To są fundamenty systemu Putina i tylko uderzenie w nie, a co za tym idzie zagrożenie dalszego jego funkcjonowania, zmusiłoby Kreml do wycofania się.

- Problem jest jednak jeden...

- Że Zachód się na to nie zdecyduje?

- Owszem. Sama pani wie, że więzi gospodarcze szczególnie zachodniej Europy z Rosją są na tyle silne, że ostra reakcja na agresję Putina wobec Ukrainy okazałaby się zbyt kosztowna. A pieniędzy nikt nie chce tracić.

Zobacz też: Opinie w Super Expressie. Marek Król: Niedasizm

- I w to graj Kremlowi. Ostatnio słuchałam audycji radiowej, gdzie dwóch piewców odbudowy imperium, których poglądy kształtują postawy rosyjskiej elity rządzącej - Michaił Juriew i Michaił Lieontiew - nie mogli się nachwalić działań Rosji na Ukrainie. Juriew mówił, że Rosja wstała właśnie z kolan i on wreszcie budzi się rano szczęśliwy. Obaj wyrażali zadowolenie, że Zachód nic nie może zrobić Rosji. A jeśli Kreml czuje się bezkarny, będzie szedł dalej.

- Dokąd? Które imperium chce odbudować Putin? ZSRR? Czy carską Rosję z krajami bałtyckimi i Polską?

- Z tego, co wiadomo, na Kremlu nadal bardzo boją się NATO i granica Sojuszu jest tym miejscem, gdzie kończy się imperializm Putina. Natomiast Ukraina może czuć się zagrożona. Z wypowiedzi ludzi bliskich Putinowi wynika, że Krym to nie koniec. Teraz głównym celem działań Rosji będzie południowo-wschodnia Ukraina.

Maria Sniegowaja

Politolog Columbia University

Czytaj również: Opinie Super Expressu. Andrij Garbow: Mamy jeden cel - Ukraina w Unii