Marek Król

i

Autor: archiwum se.pl

Marek Król: Uczciwa mafia

2013-02-04 3:00

Klnę się na wszystkie, przecudnej urody, bluzeczki Justyny Pochanke, podziwiając giętkość jej umysłu. Gwiazda TVN stanęła w obronie swojej mamy Renaty, której pracę w FOZZ wypominają jej prawicowi dziennikarze. FOZZ była to nielegalna w świetle prawa międzynarodowego instytucja PRL, która skupowała gierkowski dolarowy dług na Zachodzie. Ze zrozumiałych powodów pracownikami FOZZ byli głównie funkcjonariusze SB i tajniacy wojskowi. W trakcie wieloletniego procesu sądowego ujawniono, że zuchy z FOZZ zdefraudowały miliony dolarów. Forsa ta stała się kapitałem założycielskim wielu z listy najbogatszych III RP. O swojej mamie J. Pochanke mówi, że jest "osobą krystalicznie uczciwą, bo i takie pracowały w FOZZ i nie siedziała na ławie oskarżonych". Teraz każdy może powiedzieć, że jego ojciec był krystalicznie uczciwy jako księgowy mafii, zwłaszcza czerwonej mafii.

Podobnie nadludzką giętkość umysłu wykazał ostatnio Konstanty Gebert. Walcząc z prawicowym grzebaniem w życiorysach, przekonuje, że jego rodzice byli uczciwymi komunistami sowieckimi. Walczyli z niesprawiedliwym kapitalizmem, który zdaniem Geberta, był sprawcą II wojny światowej. Walki o wolność Bolka Geberta nie docenili Amerykanie i jako sowieckiego agenta wydalili go z USA. Pochanke walczy o dobre imię mamy w "Polityce", a Gebert w gazetoidzie wyborczym.

Mój dziadek Stefan, przedwojenny naczelnik Izby Skarbowej, sympatyk PPS, opowiadał mi, jak przed wojną znienawidzeni byli komuniści w Wielkopolsce. Nazwanie kogoś bolszewikiem było większą obelgą niż nazwanie go dziwką czy k… Dziadek, jak wielu przedwojennych Polaków, uważał, że popierający i często walczący w 1920 r. po stronie bolszewików komuniści polscy to swołocz gorsza od najgorszej kreatury. Kiedy Polska ostatkiem sił powstrzymała sowiecką nawałnicę zaprzańcy z KPP byli niepocieszeni. Dzisiejsze pokolenia nie wiedzą o tym, i dlatego Gebert może pisać o uczciwych przedwojennych komunistach, którzy oczywiście byli zdrajcami Polski.

Nie wszyscy bronią totalitarnej przeszłości swoich rodziców jak pacholęta dziennikarskie III RP.

Jensena Ventzkiego, syna nadburmistrza Litzmannstadt, rodzice przekonywali, że tatuś był uczciwym pracownikiem administracji Hitlera w Łodzi. Syn postanowił to sprawdzić na miejscu w Polsce i dowiedział się, jak jego ojciec nadzorował eksterminację Żydów w getcie łódzkim. Kiedy powiedział o tym ojcu, ten zdzielił syna w twarz i wyrzucił z domu. W Niemczech, podobnie jak w Polsce, ukrywano przed dziećmi przeszłość rodziców. Podobną odwagą jak syn Ventzkiego, by zmierzyć się ze zbrodniczą przeszłością rodziców, wykazało się niewielu. W Polsce to się prawie w ogóle nie zdarza, bo jak wiadomo komuniści, w przeciwieństwie do nazistów, mordowali miliony dla dobra ludzkości. Nawet kiedy koledzy Bolka Geberta strzelali w potylicę Polakom w Katyniu, to walczyli z kapitalistyczną niesprawiedliwością. I dlatego dzieci tych uczciwych komunistów mogą dziś stawiać jako wzór postawy moralne i uczciwość swoich rodziców.

No cóż, jak mawiał mój dziadek, wiadomo, kto komu łba nie urwie, bo to uczciwa mafia.