"Ja muszę mieć instrumenty, żeby na przykład objeżdżać Radę Polityki Pieniężnej. Mamy oczywiście tę pieprzoną Radę... Ale jesteśmy w stanie z nią zagrać" - mówił Marek Belka w podsłuchanej rozmowie z Bartłomiejem Sienkiewiczem. Wczoraj prezes Narodowego Banku Polski musiał od samego rana tłumaczyć się ze swoich wulgarnych słów. Najpierw był na dywaniku u prezydenta Bronisława Komorowskiego (62 l.), a później pojechał na posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej, gdzie jeszcze przed oficjalnym spotkaniem z osobami z rady miał ich przepraszać i ubolewać z powodu swoich haniebnych słów.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
- To określenie nie było właściwe, ale zdarza się. Wieczorem ludzie są zmęczeni, mężczyźni czasami sobie pozwalają na różne określenia - próbowała tłumaczyć szefa NBP prof. Elżbieta Chojna-Duch, członkini RPP w rozmowie z radiową Trójką.
Czytaj: Marek Belka ma kompleks małego... Seksuolog o aferze podsłuchowej