Ano, w związku z ogólnopolskim (czytaj platformerskim) namawianiem Jarosława Kaczyńskiego do telewizyjnych debat z Donaldem Tuskiem. I rozumiem opór szefa PiS - komentował szwagier.
Co nie znaczy, że ten opór jest zjawiskiem pozytywnym. Ale z praktycznego punktu widzenia słusznym. Przez cztery lata PiS nie wykreował nikogo, kto w tv byłby się sprawdzał.
A więc złamał pewność siebie - przystrojonych w świetne garnitury i uzbrojonych w pełne politowania uśmiechy - polityków PO, jak i większości prowadzących polityczne debaty. PO nauczyło PiS strachu przed telewizją, czyli podstawowym kontaktem z wyborcami.
I wie, że tego zapóźnienia cywilizacyjnego partia Kaczyńskiego szybko nie odrobi. Na pewno nie teraz.