Po pierwsze - jak się znajdzie więcej takich frajerów jak ja, to PSL wejdzie do Sejmu (pamiętajcie - próg 5 proc.). Po drugie - jeżeli zostanie spełniony warunek pierwszy, to PSL znów będzie mógł wejść do koalicji. Po trzecie - i to jest najlepsze - wówczas niejaki Janusz Piechociński będzie mógł zostać ministrem infranstruktury w miejsce nieocenionego Cezarego Grabarczyka. A dla takiej zmiany warto głosować na PSL - przekonywał szwagier.
Inna rzecz, że to sam Piechociński samozwańczo mianuje się już ministrem, w wywiadach. Z drugiej strony Grabarczykowi sam Donald Tusk zakazał się fotografować (czytaj lansować) przy drogach. Więc ziarno prawdy w tym, co mówi Piechociński, może być. No trudno! Wstyd, nie wstyd - głos na PSL.