Dla nich Błasik musiał tam być. Jeżeli fakty mówią inaczej, tym gorzej dla faktów. Kompromitacji autorytetów i zapatrzonych w nich dziennikarzy nie da się uniknąć. Jak również niezasłużonej krzywdy, która spotkała wdowę po generale - wkurzał się szwagier.
Nagonkę kontynuują zagończycy z "Gazety Wyborczej". Kiedy im wytrącono z ręki koronne argumenty, szukają nowych. Był dowódcą lotnictwa, więc był odpowiedzialny za katastrofę. Stąd prosta droga do oskarżenia Donalda Tuska. Odpowiedzialnego przecież za państwo. A dowody?
Nie ma dowodów, że Bóg istnieje. Ale nie ma też dowodów, że nie istnieje...